O miłości Jezusa i zjednoczeniu z Nim w Eucharystii opowiadał na koszalińskiej hali Alan Carver Ames.
17 maja na hali Gwardii w Koszalinie gościa z Australii oczekiwało, jak podają organizatorzy, 2000 osób.
Australijski mistyk znany z publikacji bestsellera "Oczami Jezusa" dzielił się z koszalinianami przede wszystkim wiarą w Eucharystię, do zachwytu którą Pan Jezus wyrwał go przed 25 laty ze świata gangsterki i grzechu. – Ja Go nie szukałem. Ale On myślał o mnie, przedarł się przez ciemność, w której żyłem. Dosięgnął głębi mej duszy, aby ją zapalić Boskim ogniem – powiedział na wstępie swojego świadectwa Ames.
Charyzmatyk opisywał stan szczęścia, które go zalało po nawróceniu: uczucie otoczenia miłością, całkowita radość, wręcz ekstaza. – Nie mogłem powstrzymać się od łez, od śmiechu. Nic nie może się z tym równać.
Jezusowe wyznanie "kocham cię" zostało przez Amesa szybko odwzajemnione. – Kiedy Jezus pieścił moją duszę, zakochałem się w Nim. Od tamtej chwili pragnąłem jednego: kochać Go – wspominał mistyk. Pielęgnował tę miłość każdego dnia, nie tylko spotykając się z Bogiem na modlitwie, ale uczestnicząc codziennie w Eucharystii. – Wielu ludzi nie rozumie że Bóg pragnie mieć zażyłą relację z każdym z nas. Jego miłość do nas jest namiętna, On aż cierpi z tej miłości.
Ames, choć ukazywał mechanizm działania zła, nie skupiał się na nim. Podkreślał natomiast, że wiara wymaga życia słowem Bożym i w zgodzie z nauczaniem Kościoła. Szczególną uwagą obdarzał Eucharystię. – Dusza tęskni, by znaleźć się na Mszy św. Gdy spożywamy Jezusa, ona tańczy z radości. Upaja się Jego miłością. Tylko tu jest pełnia życia. Dlatego tak ważne jest, byśmy często przychodzili na Eucharystię. W przeciwnym razie dusza będzie w stanie agonii.
Ames przestrzegał przed rutynowym przeżywaniem Mszy św. – Powinniśmy z miłością sięgać ku Bogu. Wołać: Ojcze przychodzę do Ciebie, by być wypełnionym Twoim Synem – polecał i zachęcał, by spotkanie z eucharystycznym Jezusem przeżywać z ekscytacją. – Każde słowo Mszy św. jest święte. Kiedy one mnie wypełniały, płonął we mnie ogień.
Moment Komunii św. to wg Amesa chwila, gdy Jezus bierze ludzkie serce bardzo delikatnie w dłonie i umieszcza je w swoim Boskim sercu. – Wtedy stajemy się jedno z Jezusem, On bierze naszą śmiertelność i umieszcza w swojej nieśmiertelności. Uświęca nas i stajemy się przebóstwieni. Dzięki temu możemy z Nim i w Nim stać się ofiarą miłości dla Ojca.
Podczas wystawienia Najświętszego Sakramentu Alan Ames poprowadził modlitwę o uzdrowienie. Poprosił zgromadzonych, by zamknęli oczy i wyobrazili sobie ukrzyżowanego Pana Jezusa.
Wiele osób pragnęło, by charyzmatyk dotknął ich osobiście. Czynił to, przechodząc przed ludźmi ustawionymi przed sceną i kreśląc na każdym znak krzyża lub kładąc rękę na zdjęciu nieobecnej osoby. Niektórzy w tym czasie upadali na ziemię, doświadczając, o czym uprzedzali organizatorzy, tzw. upadku w Duchu Świętym.
Osoby, które doświadczyły uzdrowienia zostały zachęcone, by dać temu świadectwo – poprzeć je badaniami i poinformować o tym władze kościelne.
Czterogodzinne spotkanie zakończyła Eucharystia pod przewodnictwem bp. Krzysztofa Włodarczyka.
Biskup nawiązał w homilii do wypowiedzi Alana Amesa o tym, że pełnia spotkania z Jezusem jest tylko w Eucharystii. Hierarcha powiedział, że właśnie podczas Mszy św. ludzie mogą doświadczyć jedności, która zarazem pozwala każdemu zachować jego odrębność i niepowtarzalność. Jedność ludu Bożego prowadzi następnie do ewangelizacji. – Na końcu Eucharystii zawsze jesteśmy posłani, by dzielić się z innymi tym, co otrzymaliśmy ze źródła, od Boga. To doświadczenie jest nam potrzebne, ponieważ diabeł będzie nas katechizował, że na Bożą miłość trzeba zapracować. A miłość Boża zawsze jest uprzedzająca, jest pierwsza – powiedział bp Włodarczyk.
Spotkanie zorganizowały Fundacja "SMS z Nieba", Wspólnota św. Pawła zrzeszona w Szkole Nowej Ewangelizacji oraz Wydawnictwo "Esprit".
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.