Reklama

Sikorski i Komorowski o wizji prezydentury

O uprawnieniach prezydenta, współpracy z rządem, polityce zagranicznej, in vitro i sporach o krzesło w Brukseli mówili w niedzielnej debacie Bronisław Komorowski i Radosław Sikorski. Było to ostatnie bezpośrednie starcie obu kandydatów przed rozstrzygnięciem prawyborów w PO.

Reklama

W czasie debaty nie obyło się bez złośliwości - Sikorski zapewnił, że szefem jego kancelarii nie będzie na pewno Janusz Palikot. "A moim Roman Giertych" - odciął się Komorowski. Skrytykował też słowa Sikorskiego o prezydenturze krajowej i eksportowej mówiąc, że "pachnie to spółką handlową typu eksport-import, a nie dojrzałą wizją państwa".

Debatę zorganizowano w bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego, poprowadzili ją Sławomir Nowak i Joanna Mucha. W BUW-ie oprócz kandydatów i moderatorów, pojawili się też: żona Sikorskiego Anne Applebaum, rzecznik rządu Paweł Graś, szef klubu PO Grzegorz Schetyna, rzecznik klubu PO Andrzej Halicki i szefowa warszawskiej platformy Małgorzata Kidawa-Błońska.

Na początku debaty obaj kandydaci przedstawili w ramach kilkuminutowych wypowiedzi swoje wizje prezydentury. Sikorski deklarował, że marzy o Polsce nie tylko bezpiecznej, zasobnej, ale także będącej współgospodarzem Europy. "Mamy dziś nową Polskę. Chciałbym pokazać światu to, co już osiągnęliśmy i to, co jeszcze razem zbudujemy. Marzę o Polsce nie tylko szybkiej kolei, światowej sławy uniwersytetów, ale także sukcesu gospodarczego, opartego na wiedzy i nowoczesnej technologii" - mówił Sikorski.

Jak dodał, jego prezydentura zmusi Europę do przyjrzenia się Polsce "nowymi oczyma, pokaże światu naszą energię, naszą determinację, naszą moc". Jeśli macie odwagę dać szansę nowej Polsce i nowemu pokoleniu, jestem do waszej dyspozycji, proszę o Wasz głos. Głos każdego z Was znaczy tyle samo, niezależnie od tego, czy sprawujecie funkcje partyjne, czy nie" - podkreślił Sikorski.

Powiedział, że chce być prezydentem, który jak najlepiej wykorzysta polską prezydencję w UE, wprowadzi Polskę do strefy euro i grupy G-20. "Jako prezydent utrzymam dobre stosunki z naszymi sąsiadami i przypilnuję realizacji pierwszego, wielkiego polskiego projektu politycznego w Unii - Partnerstwa Wschodniego" - zapewnił.

"Polacy potrzebują prezydentury, która łączy, a nie dzieli - powiedział z kolei Komorowski. "Polityka zawsze jest obszarem sporów, ale prezydent przynajmniej powinien starać się definiować i poszerzać obszar wspólnego politycznego minimum. Powinien być katalizatorem porozumień i kompromisów" - ocenił.

Komorowski uznał, że nie ma sensu podział prezydentury na eksportową i krajową. "Dla mnie pachnie to spółką handlową typu eksport-import, a nie dojrzałą wizją państwa. Nie chodzi o eksport-import, ale o prezydenturę odwagi, równowagi, dojrzałości i odpowiedzialności" - podkreślił.

"Rola prezydenta wynika też z ducha konstytucji i polega ona na wyznaczaniu ogólnonarodowych celów i skupianiu wokół nich polskich marzeń, ambicji i polskich racji" - zaznaczył Komorowski. Jak dodał, prezydentura powinna aktywnie bronić i umacniać polską wolność z takim trudem odzyskaną 20 lat temu.

Wielkim, ogólnonarodowym celem powinno być - w ocenie marszałka Sejmu - dogonienie głównego peletonu starych krajów Unii Europejskiej pod względem rozwoju gospodarczego i poziomu życia. Chcemy jak równy z równymi kształtować i budować przyszłość UE - dodał.

Przypomniał też, że jest w służbie publicznej od 20 lat, a droga do najwyższych urzędów powinna prowadzić "przez dokonania, a nie osobiste ambicje".

Po przedstawieniu wizji prezydentury kandydaci odpowiadali na pytania, które wcześniej można było zgłaszać na stronie internetowej Platformy. Pierwsze poświęcone były polityce zagranicznej.

Komorowski zapewnił, że nie będzie uczestniczył w walce o krzesła na szczytach unijnych. "Nie uczestniczyłem i nigdy nie wezmę udziału w walce o krzesła (na szczytach unijnych) ani o samolot, bo to jest kompromitacja państwa polskiego. Powiem więcej, to była kompromitacja państwa polskiego" - podkreślił Komorowski.

Jak dodał, prezydent - zgodnie z konstytucją - wspomaga i współdziała z rządem w sprawie polityki zagranicznej, "która jest jednak wyznaczana przez rząd". Jego zdaniem, z MSZ trzeba uczynić głównego koordynatora polskiej polityki zagranicznej.

Sikorski powiedział, że - zgodnie z konstytucją - bycie najwyższym reprezentantem państwa polskiego, to pierwszy obowiązek prezydenta. Jak dodał, jest jasne, że politykę zagraniczną prowadzi Rada Ministrów, a prezydent tę politykę wobec całego świata i w imieniu państwa polskiego reprezentuje. "To skuteczne reprezentowanie, to kawał roboty" - podkreślił Sikorski.

"Jeśli chodzi o Rady Europejskie, to tam, gdzie są to kwestie unijne, one tak naprawdę nie są zagraniczne. Prezydent mógłby reprezentować Polskę wtedy, gdy mówimy o polityce zagranicznej całej Unii i powinien reprezentować Polskę na szczytach NATO i wobec ONZ" - powiedział szef MSZ. Sikorski zadeklarował, że będzie chciał utrzymać lepsze relacje z krajami sąsiedzkimi. Podkreślał, że Niemcy są strategicznym partnerem Polski, szczególnie w kontekście Trójkąta Weimarskiego, a także, że otwiera się szansa na pojednanie polsko-rosyjskie.

Komorowski podkreślał, że udało się wyrwać Polskę z kręgu zależności pojałtańskich, a teraz należy mądrze wykorzystać fakt, że jesteśmy częścią zachodniego systemu politycznego, gospodarczego i bezpieczeństwa. Ocenił, że prezydent w relacjach z krajami, które mają ustrój prezydencki, a więc np. z Ukrainą czy Białorusią, może być nieocenionym narzędziem skutecznego działania. Zaznaczył też, że Polska powinna mieć odwagę wystąpienia w roli prekursora, forpoczty świata zachodniego w relacjach ze światem wschodnim.

Obaj kandydaci opowiedzieli się za zachowaniem ustawy, która przewiduje przeznaczanie 1,95 proc. PKB na obronność. Komorowski przypomniał, że on, gdy był szefem MON, doprowadził do uchwalenia tej ustawy, która - jak ocenił - jest najlepsza "w skali całej Europy". "Jeśli się stawia zadania takie jak profesjonalizacja sił zbrojnych, to po prostu nie warto mieć armii zawodowej źle wyposażonej. Musi być profesjonalna, w pełni nowoczesna armia. Zawsze będę się starał bronić tych rozwiązań" - podkreślił.

Sikorski przytoczył powiedzenie: każdy kraj ma wojsko - swoje albo obce. "My Polacy wiemy z doświadczenia, że swoje na dłuższą metę wychodzi taniej, dlatego ja broniłbym tej ustawy" - zaznaczył. Zapowiedział, że jako prezydent reaktywuje Radę Bezpieczeństwa Narodowego, aby tam "tworzyć wieloletnie plany także modernizacji sił zbrojnych, także reform polskiego systemu obronnego. W skład tej Rady mieliby wejść główni ministrowie, marszałkowie Sejmu i Senatu oraz szefowie głównych stronnictw politycznych.

Kandydaci byli też pytani, czy podpisaliby zmianę w konstytucji ograniczającą ich władzę (taką propozycję zgłosiła Platforma).

Weto prezydenckie w Polsce jest za silne, prezydent powinien pozwolić rządzić rządom, nie powinien być trzecią izbą parlamentu - powiedział Sikorski. Zadeklarował, że jego ambicją byłoby "nie wetować prawie nigdy". Według Sikorskiego, prezydent powinien używać weta w sytuacji zagrożenia finansów państwa, praw obywatelskich lub gdy rząd zgłasza ustawy antyeuropejskie. Ocenił, że weto w obecnym kształcie daje prezydentowi "pokusę i iluzję współrządzenia, ale tak naprawdę daje mu władzę wkładania kija w szprychy, przeszkadzania rządom".

Szef MSZ zadeklarował, że nie jest zwolennikiem dawania prezydentowi możliwości ingerowania w prace parlamentu, opowiedział się za zmniejszeniem zatrudnienia w Kancelarii Prezydenta, która nie powinna być "przechowalnią polityków, którym się nie udało". "Skoro z budżetu Kancelarii Prezydenta są na przykład finansowane zabytki miasta Krakowa, to ja bym ciął na zbędnych etatach, a przeznaczył więcej na zabytki" - zaznaczył szef MSZ. "Mniej tłuszczu, a więcej reprezentowania Polski na przyzwoitym, europejskim poziomie, a jak trzeba, to i z przytupem" - dodał.

Również Komorowski opowiedział się za ograniczeniem ryzyka stosowania weta "ponad umiar", w sposób nieuzasadniony, szkodliwy dla Polski. Podkreślił, że w jesiennych wyborach wybierzemy prezydenta z takimi samymi uprawnieniami, jakie ma urzędujący prezydent. Przyznał, że w polityce zdarzają się szaleństwa, a wtedy prezydent musi mieć odwagę, żeby użyć weta dla ochrony wspólnego polskiego interesu. Zaznaczył jednocześnie, że prezydent nie może stosować weta tylko dlatego, że ma w danej sprawie inną opinię niż rząd.

Także opowiedział się za ograniczeniem zatrudnienia w Kancelarii Prezydenta, która musi - wg niego - być dostosowana do zadań. "Przesadą" nazwał m.in. "widok prezydenta, który wysiada ze śmigłowca w otoczeniu czterech rosłych mężczyzn z pistoletami w ręku tak, że wszyscy to widzą". "To jest niepotrzebne" - ocenił. Marszałek Sejmu opowiedział się ponadto za redukcją liczby prezydenckich ośrodków wypoczynkowych.

Komorowski, pytany o pierwszą wizytę zagraniczną, którą złożyłby jako prezydent powiedział, że wybrałby się do Brukseli albo do Wilna. Szef MSZ postawiłby na stolicę UE, powiedział, że do Wilna pojechałby, gdy tylko strona litewska wypełni obietnice zawarte w traktacie polsko-litewskim, dotyczące m.in. polskiej pisowni nazwisk, zwrotu ziemi i innych kwestii, które "bolą naszych rodaków na Litwie".

"Do Brukseli rzeczywiście warto pojechać z pierwszą wizytą, bo tam się rozgrywa najwięcej spraw, które dotyczą Polski. Prezydent powinien pojechać do Brukseli, ale też umieć nawiązać kontakt z nowym przewodniczącym Rady Europejskiej, wysokim przedstawicielem ds.polityki zagranicznej. Zadajmy sobie pytanie, jak nawiązać kontakt bezpośredni (...), żeby, czy to w formalnych rozmowach z tłumaczami, czy w nieformalnych rozmowach, wygrywać polskie sprawy" - mówił Sikorski.

Komorowski ripostował: Z szefem RE nawiązałem kontakt już bardzo dawno, bo był przewodniczącym parlamentu i mam z nim kontakt znakomity, także na gruncie towarzyskim.

Komorowski i Sikorski opowiadają się za stosowaniem metody in vitro, a różni ich sprawa jej finansowania.

Komorowski powiedział, że był zawsze przeciwnikiem kary śmierci, eutanazji, aborcji. Jak dodał, opowiada się za metodą in vitro i za "testamentem życia". "20 proc. młodych małżeństw w Polsce ma problemy z uzyskaniem dziecka, to byłaby straszliwa bezduszność, skazywanie tych ludzi na brak nadziei na własne dzieci" - powiedział Komorowski.

"Jeden z naszych królów, bodajże Władysław IV (w rzeczywistości Zygmunt August - PAP) powiedział: +nie jestem królem sumień waszych+. To są klasyczne sprawy, w których liderzy partyjni nie powinni narzucać dyscypliny partyjnej, klubowej, tylko powinni pozwolić posłom, senatorom wyrażać swoje osobiste światopoglądowe przekonania" - powiedział Sikorski.

Szef MSZ powiedział, że też opowiada się za projektem posłanki PO Małgorzaty Kidawy-Błońskiej w sprawie in vitro. "Mam nadzieję, że projekt ten trafi do prac sejmowych jak najszybciej, bo sprawa jest rzeczywiście poważna" - zaznaczył.

(Kidawa-Błońska proponuje, aby dopuścić możliwość tworzenia zarodków nadliczbowych, ich mrożenie i selekcję przed implantacją do organizmu kobiety. Zgodnie z jej propozycją, in vitro ma być dostępne także dla par żyjących w konkubinacie.)

Sikorski uważa, że małżeństwa powinny finansować in vitro z własnej kieszeni. "W przyszłości zobaczymy" - podkreślił. Powiedział też, że powrót do kary śmierci w Polsce jest niemożliwy i on to szanuje. Tematu aborcji Sikorski nie poruszył.

Zdaniem Komorowskiego in vitro powinno być współfinansowane przez państwo, ale nie we wszystkich przypadkach. "In vitro powinno być finansowane, ale państwo ma prawo traktować wydatki z budżetu jako swoistą inwestycję, nie w stosunku do wszystkich, tylko w stosunku do tych, gdzie jest szansa, że się urodzą dzieci zdrowe i będą dobrze wychowane, wychowane na dobrych obywateli w przyszłości" - mówił Komorowski.

Na koniec marszałek Sejmu przypomniał krytykowane wielokrotnie przez PO wydarzenia z czasów rządów PiS, jak aresztowanie dr. G., czy śmierć Barbary Blidy. "Jestem przekonany, że w czasie kampanii prezydenckiej, opinia będzie pytała o stosunek kandydatów do ówczesnych wypadków. Dzisiaj, ale także i wtedy - zakończył.

Sikorski, podsumowując debatę ocenił, że PO stoi przed wyborem prezydentury "zacnej i zachowawczej", albo "śmiałej i ambitnej". "Ślubuję: nie zawiodę waszego zaufania. Dajmy szansę nowej Polsce i nowemu pokoleniu" - apelował szef MSZ.

Obiecuję ciężko pracować, tak jak do tej pory - zapewnił Komorowski na zakończenie debaty. Przyznał, że cieszą go sondaże, które mówią o jego dużych szansach. Zastrzegł, że sondaże traktuje jako szansę, a nie gwarancję. Zachęcał też inne partie polityczne do prawyborów. "Zróbcie kochani prawybory, może polska polityka będzie lepsza" - podkreślił Komorowski.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
3°C Wtorek
wieczór
1°C Środa
noc
0°C Środa
rano
2°C Środa
dzień
wiecej »

Reklama