Aby skuteczniej zwalczać handel ludźmi oraz seksualne wykorzystywanie dzieci i pornografię dziecięcą, KE zaproponowała w poniedziałek dwie nowe dyrektywy, których celem jest zaostrzenie kar, skuteczniejsze ściganie sprawców i lepsza prewencja i ochrona ofiar.
"W XXI wieku kobiety i dziewczęta nie powinny być sprowadzane do roli seksualnych niewolnic. Jest nie do zaakceptowania, by dzieci były bite i maltretowane, zmuszane do żebrania i kradzieży, a młodzi ludzi zmuszani do pracy w strasznych warunkach za głodowe wynagrodzenie" - powiedziała na konferencji prasowej komisarz ds. wewnętrznych Cecilia Malmstroem.
Zdaniem KE od 10 do 20 proc. dzieci w Europie pada ofiarą wykorzystanie seksualnego. Istnieje co najmniej 3 tys. pedofilskich stron internetowych, z czego 300 aktywnych. Ich liczba wzrosła czterokrotnie od 2003 roku. Każdego dnia do sieci trafia 200 nowych zdjęć pornograficznych z dziećmi. Dzieci na nich przedstawiane są coraz młodsze, a same obrazy są coraz bardziej drastyczne i brutalne. Około 20 proc. sprawców przestępstw seksualnych powraca do przestępstwa po skazaniu.
Propozycja dyrektywy o walce z seksualnym wykorzystywaniem dzieci i pornografią dziecięcą zakłada podwyższenie wymiaru kary z roku do co najmniej pięciu lat więzienia; kraje członkowskie mają swobodę w ustanowieniu jeszcze surowszych sankcji. Jeśli przestępstwo wobec dziecka zostało popełnione np. przez nauczyciela, rodzica, krewnego, zbiorowo, w ramach działalności zorganizowanej grupy przestępczej albo jeśli zachodzi recydywa - maksymalna kara nie może być mniejsza niż 10 lat.
Propozycja zakłada też sankcje karne za nowe formy nadużyć, w tym: uwodzenie dzieci w internecie (np. na popularnych portalach społecznościowych), przeglądanie pornografii dziecięcej nawet bez pobierania plików na własny komputer lub doprowadzanie dzieci do przybierania seksualnych póz przed kamerami internetowymi. "Gdybyście państwo widzieli te zdjęcia, to nie mielibyście wątpliwości: to nie ma nic wspólnego z wolnością słowa, to okropne przestępstwa popełniane na najsłabszych" - powiedziała Malmstroem, wyprzedzając ewentualne wątpliwości, czy jej propozycja nie idzie za daleko.
Aby lepiej ścigać seksturystów, KE proponuje w dyrektywie zasadę, że za wykorzystywanie dzieci poza UE będą oni ścigani w swoim kraju - z urzędu, bez konieczności skargi od pokrzywdzonego dziecka. Wszczęcie procedury możliwe byłoby nawet po wielu latach. W przypadku skazania, w całej UE obowiązywałby zakaz pracy wymagającej kontaktu z dziećmi. Sprawcy mają mieć zapewnione indywidualnie dobrane leczenie, by nie wrócić do przestępstwa (obecnie dzieje się tak w ok. 20 proc. przypadków).
By oszczędzić dzieciom dalszych traumatycznych przeżyć, w sądzie mogłyby one składać zeznania bez konieczności kontaktu ze sprawcą, np. dzięki łączom wideo.
Co do walki ze "współczesnym niewolnictwem", KE proponuje, by maksymalny wymiar kary za ten proceder także nie był mniejszy niż 5 lat, a jeśli czyn był popełniony z wykorzystaniem funkcji publicznych, przez zorganizowaną grupę przestępczą albo wobec osób szczególnie bezbronnych (dzieci, niepełnosprawni) - 10 lat.
Według danych Międzynarodowej Organizacji Pracy, na świecie rocznie co najmniej 2,45 mln osób jest zmuszanych do pracy na skutek handlu ludźmi. 43 proc. ofiar pracy przymusowej trafia do prostytucji (prawie wyłącznie kobiety i dziewczęta), a 32 proc. wykonuje ciężkie prace. KE uważa, że co roku proceder dotyka kilkuset tysięcy osób w samej Unii Europejskiej.
Zasadą byłaby niekaralność ofiar, by zachęcić je do zeznań, nawet jeśli musiały się oddawać nielegalnej prostytucji lub pracy na czarno. Podobnie jak w przypadku pornografii dziecięcej i pedofilii, wymiary sprawiedliwości krajów UE mogłyby ścigać przestępstwa popełnione w krajach trzecich, także z użyciem podsłuchów. Ofiary miałyby zagwarantowane zakwaterowanie, bezpłatną pomoc prawną, opiekę medyczną i w razie konieczności ochronę policji, by nie bały się zeznawać.
KE nie proponuje natomiast wprowadzenia w UE kar za korzystanie z usług prostytutek, jak ma to miejsce w niektórych krajach. Jest tylko zachęta, by kraje członkowskie wprowadziły takie kary wobec osób korzystających z seksualnych usług ofiar handlu ludźmi.
Przedstawione w środę przez KE propozycje dwóch dyrektyw zastępują zaproponowane dokładnie rok temu dwie decyzje ramowe w tym samym zakresie. Rada UE, czyli ministrowie spraw wewnętrznych państw członkowskich nie zdążyli ich jeszcze przyjąć. Wraz z wejściem w życie Traktatu z Lizbony, KE zmuszona była przedstawić je w nowej formie prawnej. Teraz współdecydować o kształcie dyrektyw będzie też Parlament Europejski.
Jeśli dwie dyrektywy uzyskają aprobatę krajów członkowskich, zastąpią obecne przepisy z lat 2002-2005, by lepiej dostosować unijne prawo do zmieniającej się rzeczywistości, w tym przede wszystkim rozwoju internetu.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.