Co najmniej do 34 ofiar śmiertelnych, w tym dzieci, wzrósł bilans wypadku promu, który zatonął we wtorek u wybrzeży Indonezji; uratować udało się 155 osób - podały w środę lokalne władze. Nie jest jasne, ile dokładnie osób płynęło statkiem.
Wcześniej sądzono, że na pokładzie 48-metrowego promu, który płynął z wyspy Celebes na sąsiednią wyspę Selayar, było 139 osób. Taka liczba widniała na liście pasażerów i członków załogi.
Służbom udało się jednak uratować już 155 żywych osób. Na pokładzie było też prawie 50 samochodów.
Statek zatonął, gdy w czasie rejsu zerwał się silny wiatr i utworzyły się wysokie fale. Władze poinformowały, że większość pasażerów nie miała na sobie kamizelek ratunkowych, a trudne warunki atmosferyczne komplikują akcję ratowniczą.
Do zdarzenia doszło na dwa tygodnie po innym wypadku w Indonezji, gdy na jednym z najgłębszych jezior świata - jeziorze Toba na północy Sumatry - zatonął prom ze 188 osobami na pokładzie. Uratować udało się jedynie 21 osób; zwłoki trzech osób odnaleziono, a resztę ofiar uznano za zaginione.
Podróżowanie promami jest niezwykle popularne w Indonezji, położonej na ponad 17 tysiącach wysp; często dochodzi tam jednak do wypadków. Przyczyną są niewystarczające środki bezpieczeństwa, zły stan środków transportu oraz fakt, że statki często są przeładowane.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.