Bziukanie, czyli wydmuchiwanie nafty na płonące pochodnie w Koprzywnicy (pow. sandomierski), i bębnienie w tarabany w Iwaniskach (pow. opatowski) - to zwyczaje z mszy rezurekcyjnych kultywowane w dwóch parafiach diecezji sandomierskiej w województwie świętokrzyskim.
Świętokrzyskie rezurekcje z bziukaniem i tarabanieniem
Bziukanie, czyli wydmuchiwanie nafty na płonące pochodnie w Koprzywnicy (pow. sandomierski), i bębnienie w tarabany w Iwaniskach (pow. opatowski) - to zwyczaje z mszy rezurekcyjnych kultywowane w dwóch parafiach diecezji sandomierskiej w województwie świętokrzyskim.
Jak mówią strażacy z Ochotniczej Straży Pożarnej w Koprzywnicy, wydmuchiwanie nafty na płonące pochodnie powoduje powstanie słupów ognia - "bziuków" - wysokich na kilka metrów.
Msza w wigilię paschalną w miejscowym kościele Matki Bożej Różańcowej odbędzie się wieczorem w Wielką Sobotę. Uroczystą procesję po mszy wokół kościoła uświetnią ubrani na galowo strażacy. Będą szli w procesji przed niesioną przez księdza w monstrancji Hostią. Jak powiedział PAP prezes koprzywnickiej OSP Kazimierz Gorycki, w ten sposób strażacy "niosą światło, by oświetlać drogę Chrystusowi".
"W tym roku w bziukaniu wezmą udział trzy lub cztery osoby. Nabiorą w usta łyk nafty z butelek, którą potem wydmuchają na pochodnie. Inni strażacy-ochotnicy będą trzymali zapalone pochodnie" - mówił Gorycki.
W Koprzywnicy, jak co roku, pojawił się problem, którzy ze strażaków mają brać udział w pokazie - zawsze jest wielu chętnych. Najmłodszy będzie miał niewiele ponad 18 lat. Nad bezpieczeństwem uczestników procesji będzie czuwać strażacka asysta zaopatrzona w koce gaśnicze.
Jak zapowiada szef OSP, w tym roku po raz pierwszy koprzywnickiej procesji rezurekcyjnej będą towarzyszyli rycerze z Hufców Rycerstwa Ziemi Sandomierskiej i Ziemi Staszowskiej. Uroczystość uświetnią wystrzały z przywiezionych przez nich armat.
Nikt z miejscowych nie pamięta, skąd wzięła się tradycja słupów ognia, ale jest praktykowana od pokoleń. Co roku na "bziuki" do Koprzywnicy przyjeżdża coraz więcej widzów.
Mieszkańcy Iwanisk także nie wiedzą, kiedy pojawiła się tradycja bębnienia w taraban, który ma ogłaszać ludziom nowinę o Zmartwychwstaniu Jezusa.
W sobotę, gdy minie północ, strażacy ochotnicy przez godzinę będą wybijali specjalny rytm na tarabanie przed grobem Jezusa w miejscowym kościele. Zgodnie ze zwyczajem, wcześniej pójdą bębnić przed plebanią, aby obudzić księdza.
Prezes miejscowego OSP Ryszard Bednarski powiedział PAP, że po występie przed grobem Chrystusa miejscowi kawalerowie będą chodzili z tarabanem po Iwaniskach i aż do porannej rezurekcji będą bębnili pod domami panien. Taraban będzie używany także podczas rezurekcji.
Instrument od pokoleń przechowywany w remizie przygotowuje się już trzy miesiące przez Wielkanocą. Co jakiś czas zmienia się pokrywającą go skórę, by wydobyć z niego jak najlepszy dźwięk.
Tradycja wielkanocnego tarabanienia była podtrzymywana w Iwaniskach także w okresie II wojny światowej i w czasie stanu wojennego; wtedy na użycie tarabanu potrzebne były specjalne zezwolenia władz.
Wielkanocne zwyczaje na Opolszczyźnie
"To święto o wyraźnym charakterze agrarnym. Z wiosną przyroda ożywa, a święta wiosenne i towarzyszące im zwyczaje muszą być powiązane z budzącym się życiem" - - powiedział PAP Bogdan Jasiński, etnograf z Muzeum Wsi Opolskiej.
Wśród bardzo charakterystycznych - choć dziś już rzadko spotykanych zwyczajów - etnograf wymienił "palenie żuru", dzięki któremu pozbywano się wszystkiego co złe. "Zbierano pakuły i inne śmieci związane ze starym rokiem - bo z wiosną wkraczamy w nowy rok rolny i rodzi się nowe życie. Potem nawlekano je na miotły lub wicie wierzbowe, podpalano i biegano po polach" - wyjaśnił etnograf.
Takim biegom towarzyszyło śpiewanie pieśni i recytowanie wierszyków mających na celu wypędzenie "starego", pobudzenie nowych sił żywotnych i zapewnienie urodzaju. "Świetnie było to widać z Góry św. Anny - z wysokości dokładnie można było obserwować jak po okolicznych pagórkach biegają ludzie z zapalonymi wiciami" - powiedział Jasiński
Podobny cel - wypędzenia wszystkiego co złe - miał też zwyczaj biegania z kołatkami. W Wielkim Tygodniu w kościołach milkną dzwony, a wiernych na msze zwołują "kołotkorze", czyli chłopcy - najczęściej ministranci - biegający z drewnianymi kołatkami. "Robiony przez nich hałas sprawiał, że zło musiało ustąpić i uciec, a wszystko stawało się czyste i piękne" - zaznaczył etnograf.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.