Kilkuset mężczyzn i chłopców z miejscowości Dobra (Wielkopolska) drugiego dnia świąt wielkanocnych przejdzie w porannej procesji do 16 krzyży stojących na obrzeżach miasteczka. W przemarszu nie mogą uczestniczyć kobiety. Tak jest już od co najmniej 120 lat.
Według miejscowych regionalistów, udział chłopców i mężczyzn w procesji może być śladem po widowiskach pasyjnych, wystawianych kiedyś przez bractwa cechowe, do których kobiety nie należały. Są i tacy, którzy twierdzą, że kobiety same zrezygnowały z udziału w tych uroczystościach, w obawie przed lanym poniedziałkiem.
Jak mówią miejscowi, procesje zwane Emaus odbywają się corocznie od co najmniej 1890 r. - tę datę można odczytać w księgach kościelnych. Niektórzy mieszkańcy twierdzą jednak, że takie uroczystości odbyły się już w 1855 r.
Zgodnie z tradycją, ten wyjątkowy marsz rozpoczyna się o godz. 5.30 i trwa ponad 3 godziny. Na czele procesji niesione są chorągwie kościelne, krzyż, paschał i figurka Chrystusa. Przed każdym krzyżem i napotkaną kapliczką pątnicy zatrzymują się, odmawiają modlitwy i zakopują bryłki wosku, które mają im zapewnić lepsze plony.
W połowie drogi, na dawnym cmentarzu ofiar zarazy, gdzie 10 lat temu postawiono emausową grotę, uczestnicy procesji przez kilkadziesiąt minut odpoczywają i posilają się. Później ruszają w kierunku miasta, witani na rogatkach przez orkiestrę. Ze śpiewem, przy wtórze wybuchających petard, docierają do bramy kościoła. Dopiero tutaj modlą się już z kobietami.
Według księdza Zygmunta Chromińskiego, procesje w Dobrej zapoczątkowali prawdopodobnie wierni, którzy przed krzyżami modlili się do Boga o ocalenie od zarazy, a potem dziękowali za łaskę. Od połowy XVII do połowy XIX wieku zarazy odwiedzały Dobrą sześciokrotnie.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.