Trasę z Bor do Juba – stolicy Południowego Sudanu, pokonujemy tak, jak Kazik, płynąc w górę Białego Nilu. Tym razem barkami i pchaczami, należącymi do Nile River Transportation Company (NRTC).
Padają kolejne rekordy: przepłynięcie 200 km zajmuje równy tydzień, zaś dnia „szczytowego” pokonujemy w linii prostej 6,3 km! Nawiasem mówiąc 80 lat wcześniej pokonanie całego rzecznego odcinka Chartum – Juba trwało 2 tygodnie, my zaś na krótszej o 300 km trasie Kosti/Rabak – Juba podróżowaliśmy o tydzień dłużej!
Mamy za to okazję bardziej nasycić się widokami i ludami, zamieszkującymi okolice rzeki między Bor a Juba: Dinka Bor oraz wojowniczymi Murle. Obozowiska tych ostatnich podobne są do cattle-campów Dinka, jednak ludzie inni – niemal wszyscy mężczyźni i chłopcy pozują do zdjęć w walecznych pozycjach, odsłonięte do pasa kobiety prezentują blizny skaryfikacji nie tylko na twarzy, ale i na całym ciele.
W modzie są ponadto farbowane krowim moczem włosy oraz biało-żółte „maseczki” na twarzach (z popiołu z krowich odchodów?), co sprawia, iż ludzie ci wyglądają jeszcze straszniej. Najbardziej charakterystyczne obrazki z tego etapu to: mężczyzna mierzący ku nam z łuku, chłopak niosący na włóczni obiadek – niewielkiego krokodyla, grupa ludzi, podziwiająca efekt polowania – piękną skórę lamparta czy też taka normalka, jak pasterz, poganiający krowy z kałachem na ramieniu… Tak, miasta Murle były ponoć podczas wojny nie do zdobycia.
Zmienia się także krajobraz: robi się coraz bardziej zielono, pożółkłe trawy zastępują coraz to liczniejsze mangowce, a dalej brzegi ukryte bywają za ścianami, zwisających do wody pnączy. Widać gadzie cielska krokodyli, wielkie warany, spacerujące po brzegu czy też, nurzające się w wodzie hipopotamy.
Wreszcie naszym oczom ukazuje się charakterystyczny zarys Jebel Lado. Próbujemy wysiąść w Mongalla, by ostatnie 30 km do Juba przejechać rowerami, lecz po półtorej godziny dyskusji z pijanymi żołnierzami SPLA i agentem z północy, który koniecznie musi mieć nas na oku (co on w ogóle ma do powiedzenia na Południu!?), również idziemy się upić, bo przeczuwamy następny rekord… Stolicę osiągamy dnia trzeciego, noc, spędzając pośrodku Białego Nilu na mieliźnie, z widokiem na pobliskie światła i maszty Juba.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.