Przed wybuchem kolejnego konfliktu w Sudanie, który mógłby zakończyć się ludobójstwem, przestrzega bp Edward Hiiboro Kussala, pracujący na południu tego kraju
Wskazuje on na odczuwalne wśród ludzi napięcie, sprowokowane zastraszaniem głosujących, oszustwami wyborczymi i „zniknięciem” kart do głosowania po kwietniowych wyborach parlamentarnych. Ujawniono m.in. przypadek spalenia przez nieznanych sprawców samochodu wiozącego karty z głosowania z całego południowego stanu Ekwatoria Zachodnia.
Teraz wystarczy iskra, by doszło do eskalacji przemocy – powiedział katolickiej organizacji charytatywnej Pomoc Kościołowi w Potrzebie bp Kussala. Winą za obecną sytuację hierarcha obarcza polityków, którzy nie są w stanie rozwiązać istniejących w Sudanie problemów. Chodzi m.in. o ustalenie granicy między Północą a Południem kraju. Referendum niepodległościowe dotyczące Południa zaplanowano na 2011 r. Kwestią sporną jest jednak bogaty w ropę naftową region Abyei. „Żaden naród i żaden człowiek nie jest w stanie znieść na dłuższą metę tak toksycznej polityki, jaka uprawiana jest w Sudanie” – podkreśla bp Kussala. Mieszkańcy terenów, na których pracuje hierarcha, muszą ponadto codziennie stawiać czoło rebeliantom z Armii Oporu Pana. Latem ubiegłego roku właśnie tam doszło do serii mordów, nawet ukrzyżowań, i porwań. Według działających w Sudanie organizacji pozarządowych najbliższy rok będzie decydujący dla przyszłości tego kraju.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.