Te słowa często słyszeli ci, którzy znali ks. Stanisława Bistę. 33 lata temu, w drodze do Bojszów Nowych, gdzie miał pomagać w spowiadaniu, spotkał Tego, którego bardzo kochał i o którym świadczył życiem. A dwa jego marzenia po latach się spełniły...
Prawnik, wykładowca, kierownik duchowy, przyjaciel. Wciąż kochany i podziwiany przez wiele osób, którym było dane go spotkać. Do dziś wspominają jego powiedzonka - jak to z tytułu czy inne, np.: "Przypadek to jest to, co przypada nam od Pana Boga" lub:
"Niech cię Bóg ubłogosławi". Ktoś mówi po prostu: "Był uśmiechnięty". Ten uśmiech i życiowy optymizm zjednywały mu ludzi.; pomagały zwłaszcza w pracy oficjała w sądzie, kiedy przychodziło mu przybliżać się do ludzi w ich najbardziej osobistych i często bolesnych problemach małżeńskich i rodzinnych.
Po poznaniu Ruchu Focolari (Dzieła Maryi) stał się entuzjastą charyzmatu jedności i jego założycielki, dziś sługi Bożej Chiary Lubich. W pewnym świadectwie, 8 lat po poznaniu tej duchowości, mówił, że jest dopiero 8-letnim dzieckiem, ale chciałby w niej "powoli, powoli rosnąć" - by chociaż przez 5 minut być prawdziwym focolarinem. "I potem można spokojnie umrzeć, bo się swoje zrobiło" - zadeklarował.
Pan Bóg uznał widocznie, że "zrobił swoje" jeszcze w sile wieku - zawał serca zabrał go w wieku 56 lat. Wcześniej chorował, tracił stopniowo wzrok; nie brakowało w jego życiu różnorakich cierpień. Zawsze jednak wszystko odnosił do Pana Boga i Jego względem niego woli.
Był rodzonym bratem znanego aktora Henryka Bisty. Obaj spoczywają na cmentarzu w Rudzie Śląskiej-Kochłowicach.
W piśmie "Gen’s", periodyku poświęconym duchowości komunii (Ksiądz Stanisław Bista, nr 1/2 2011), znalazło się wiele wspomnień i świadectw o tym wyjątkowym śląskim kapłanie. Jednym z tych, którzy znaleźli się pod duchowym wpływem ks. Bisty (a byli to nie tylko duchowni, ale też liczni świeccy), był ks. prof. Jerzy Szymik. Tak wspomina pożegnanie ks. Stanisława: „Było zimno i wilgotno podczas jego kochłowickiego pogrzebu. Miałem wówczas 32 lata i zaczynałem rozumieć, że w katowickim Kościele, jak w każdym, trwa sztafeta pokoleń (…). I że jest otwarta - Łaską Boga - szansa, aby przeżyć życie jako ksiądz, umrzeć jako ksiądz. I śmiać się do swego powołania tak szczerze i zaraźliwie, jak robił to Bista”.
A marzenia? Jedno było takie - i tę intencję nieraz wypowiadał podczas Eucharystii - "by w Katowicach było focolare".
Dziś w Katowicach są dwie wspólnoty osób konsekrowanych w Ruchu Focolari, tzw. focolare: męska (od wielu już lat) i żeńska (od jesieni tego roku).
Drugim marzeniem ks. Bisty był stały konfesjonał w katowickiej katedrze. Sam spędzał regularnie kilka godzin tygodniowo w konfesjonale w krypcie katedry, służąc swoim stałym penitentom i wszystkim, którzy chcieli skorzystać z jego posługi.
Wśród osób, którym nasz katowicki Kościół wiele zawdzięcza, jest bez wątpienia ks. Stanisław Bista. Warto o tym pamiętać i żyć piękniej, z radością, pełniąc wolę Pana.
Więcej w ostatnim tegorocznym wydaniu papierowym "Katowickiego Gościa Niedzielnego", nr 51-52/2018 oraz w wersji elektronicznej: w tekście pt. "Powoli, powoli rosnąć",
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.