Impreza finałowa WOŚP w Gdańsku, podczas której został raniony prezydent miasta, nie została zgłoszona jako impreza masowa. W takim przypadku środki bezpieczeństwa byłyby zaostrzone – poinformował w poniedziałek rzecznik KGP mł. insp. Mariusz Ciarka.
Rzecznik komendanta głównego Policji powiedział, że impreza, na której 27-letni napastnik dźgnął prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, nie była zgłoszona jako impreza masowa, tylko "jako impreza, która ma się odbyć w tym dniu i na którą wyraził zgodę raniony prezydent miasta. Jakby to było zgłoszone jako impreza masowa, środki bezpieczeństwa musiałyby być bardziej zaostrzone. To organizator w każdym przypadku jest w pierwszej kolejności odpowiedzialny za zapewnienie bezpieczeństwa. Od niego zależy, czy możemy, jako uczestnicy, czuć się bezpieczni" – powiedział rzecznik KGP.
Ciarka potwierdził, że organizator wynajął ochronę, która zabezpieczała imprezę. "To służby ochrony powinny zareagować bardzo szybko. Ciężko mi teraz ocenić zachowanie służby ochrony" – skomentował. Dodał, że w dniu 27. Finału WOŚP we wszystkich miastach zwiększono liczbę patroli. "Normalnie w Gdańsku patroluje około 100 policjantów, a w niedzielę służbę pełniło 300 policjantów, czyli trzykrotnie więcej" – poinformował rzecznik KGP. Doprecyzował, że w pobliżu samej imprezy funkcjonariuszy było około dwudziestu.
Rzecznik KGP pytany, jak doszło do sytuacji, że napastnik znalazł się w pobliżu sceny i na nią wtargnął, odpowiedział, że 27-latek nie wyróżniał się wyglądem i legitymował się identyfikatorem wydawanym przez WOŚP przedstawicielom mediów.
"Będziemy ustalać, kto wydał mu taki identyfikator, czy był rzeczywiście zgłoszony jako dziennikarz na tę imprezę" – powiedział policjant.
Ciarka potwierdził także informacje, które już w niedzielę wieczorem pojawiały się w ogólnopolskich mediach.
"Mężczyzna był w przeszłości notowany za dokonanie rozboju na terenie placówki bankowej, czyli mówiąc bardziej zrozumiałym językiem, napad na kasjera w banku oraz naruszenie nietykalności cielesnej policjanta. To poważne przestępstwa, bo przeciwko życiu i zdrowiu" – powiedział rzecznik komendanta głównego. Dodał, że 27-latek był za napady na banki skazany na bezwzględną karę więzienia i od niedawna przebywał na wolności. "Pod koniec ubiegłego roku miał opuścić zakład karny" – powiedział Ciarka.
Rzecznik nie był w stanie odnieść się do doniesień na temat stanu psychicznego zatrzymanego mężczyzny. "Jest za wcześnie, by mówić o jego stanie psychicznym. (…) Tutaj kluczowa będzie opinia biegłego (…) być może był pod wpływem jakich środków (…). Faktycznie, jego zachowanie na scenie, jak i podczas ataku na prezydenta miasta, było zupełnie irracjonalne, które ciężko określić słowami jako normalne. Jeżeli ten mężczyzna zdecyduje się złożyć wyjaśnienia po przedstawieniu zarzutów, być może dowiemy się, czym się kierował" – dodał rzecznik. Ze wstępnych ustaleń policji nie wynika, by 27-latek z kimś współpracował.
Napastnik przebywa w policyjnej izbie zatrzymań i "pozostaje do dyspozycji prokuratury". Najprawdopodobniej jeszcze w poniedziałek zostanie przesłuchany i usłyszy zarzut usiłowania zabójstwa, za który może grozić nawet dożywotnie pozbawienie wolności.
Ciarka powiedział, że narzędzie, którym napastnik ugodził prezydenta Adamowicza, zostało zabezpieczone. Poinformował także, że policja nie chce na razie ujawniać szczegółów, żeby świadkowie, którzy dopiero będą przesłuchani, nie sugerowali się wypowiedziami w mediach.
Policja zabezpieczyła także inne ślady związane z tym zdarzeniem. "Zebraliśmy materiał dowodowy. Zdarzenie zostało nagrane przez różne kamery, także przez niektóre stacje telewizyjne, ale taki materiał musimy zabezpieczyć także procesowo, by służył jako podstawa do podejmowania dalszych decyzji przez prokuratora, jak również sąd" – powiedział Ciarka. Dodał, że nie wyobraża sobie, żeby prokurator nie skierował wniosku o tymczasowe aresztowanie mężczyzny.
Mężczyzna podejrzewany o atak na prezydenta Gdańska wtargnął w niedzielę około godz. 20.00 na scenę podczas tzw. światełka do nieba. 27-latek podbiegł do Adamowicza i ugodził go najprawdopodobniej nożem. Następnie wziął mikrofon i krzyczał, że siedział niewinnie w więzieniu przez Platformę Obywatelską "dlatego właśnie zginął Adamowicz". To samo miał powtarzać funkcjonariuszom policji już po zatrzymaniu.
"Na razie nic nie wskazuje na to, by atak miał związek z finałem WOŚP" – zapewnił Ciarka.
40-dniowy post, zwany filipowym, jest dłuższy od adwentu u katolików.
Kac nakazał wojsku "bezkompromisowe działanie z całą stanowczością", by zapobiec takim wydarzeniom.