Arthur Kubik, działacz polonijny w Norwegii i założyciel działającego tam polskiego związku zawodowego Solidaritet, podał, że władze norweskie zrezygnowały z prób usunięcia z tego kraju polskiego konsula Sławomira Kowalskiego. Był on znany jako zaangażowany obrońca praw polskich rodzin, którym norweski urząd do spraw dzieci (Barnevernet) postanowił odebrać dzieci.
Norwegowie zarzucali konsulowi "niezgodną z rolą dyplomaty działalność w kilku sprawach konsularnych, w tym jego niewłaściwe zachowanie wobec funkcjonariuszy publicznych". Domagali się od rządu w Warszawie, by odwołał konsula z Oslo. Wyznaczyli termin, który minął wczoraj. Polski MSZ odmówił. Jak podało TVP Info, jeszcze dziś trwały rozmowy w tej sprawie.
Arthur Kubik zaangażował się w obronę konsula, który cieszy się dokonałą opinią wsród norweskiej Polonii. Kubik poinformował gosc.pl, że z jego informacji wynika, iż norweska dyplomacja miała dziś przekazać stronie polskiej akt uznania konsula za personę non grata. Tak się jednak nie stało. Oczywiście, Norwegowie mogliby to uczynić w każdej chwili. Oznaczałoby to bezwzględny nakaz opuszczenia Norwegii. - Ale zobaczyli, że koszty byłyby zbyt duże - zauważył Kubik. Żądanie odwołania konsula Kowalskiego miało zresztą znaczenie głównie symboliczne, ponieważ jego pięcioletnia kadencja i tak minie już w czerwcu.
Być może rezygnacja władz norweskich z twardego stanowiska ma związek nie tylko z twardą postawą dyplomacji polskiej, ale i z zainteresowaniem sprawą przedstawicielstwa Unii Europejskiej w Oslo. Barnevernet dał się bowiem we znaki obywatelom wielu państw unijnych, m.in. Wielkiej Brytanii, a sprawa odebrania dzieci obywatelom Rumunii (sprawa Bodnariu) stała się podstawą wydania w zeszłym roku krytycznego wobec Norwegii raportu Komisji Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy.
Zobacz też:
„Będziemy działać w celu ochrony naszych interesów gospodarczych”.
Propozycja amerykańskiego przywódcy spotkała się ze zdecydowaną krytyką.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.