Po incydencie z "flotyllą pokoju", zatrzymaną 31 maja przez Izraelczyków w drodze do Gazy, szybko umacnia się pozycja tureckiego premiera jako lidera świata islamskiego: to on najostrzej zareagował na akcję wojska izraelskiego.
Wystąpienie szefa rządu tureckiego Recepa Tayyipa Erdogana na Turecko-Arabskim Forum Gospodarczym otwartym w czwartek w Stambule, które zawierało ostry atak na Izrael i dominację USA, arabscy przywódcy przyjęli gorącymi oklaskami.
Erdogan zażądał w nim ponownie międzynarodowego dochodzenia w sprawie wypadków z 31 maja, gdy na pokładzie tureckiego promu płynącego we "flotylli pokoju" zginęło z rąk izraelskich żołnierzy dziewięciu Turków, w tym nastolatek pochodzenia tureckiego, mający amerykańskie obywatelstwo.
"Czy mamy milczeć w sprawie zamordowania dziewięciu osób? Nie możemy zamykać oczu na bandytyzm na wodach międzynarodowych. Tak dłużej być nie może" - mówił Erdogan na stambulskim Forum.
Również przewodniczący Ligi Arabskiej Amr Mussa oskarżył Izrael o nieustanne "okrucieństwa i agresje", łamanie praw człowieka i prawa międzynarodowego. Wyraził uznanie dla Turcji za postawę wobec Izraela.
Turcja i 20 krajów arabskich wydały w czwartek wspólne oświadczenie, w którym wyrażają głębokie zaniepokojenie i "potępiają izraelską agresję" przeciwko statkom z pomocą humanitarną, płynącym z zamiarem przełamania izraelskiej blokady Strefy Gazy.
Izrael niezmiennie podkreśla, że jego żołnierze działali w obronie własnej, zaatakowani przez agresywne propalestyńskie elementy podczas abordażu statku, dokonywanego ze śmigłowców.
Turcja, niearabski kraj o przewadze ludności muzułmańskiej, zyskała również poklask wśród krajów islamu, przeciwstawiając się nowym sankcjom wobec Iranu, uchwalonym w środę przez Radę Bezpieczeństwa ONZ.
Konferencja odbywała się w dniach od 13 do 15 listopada w Watykanie.
Minister obrony zatwierdził pobór do wojska 7 tys. ortodoksyjnych żydów.
Zmiany w przepisach ruchu drogowego skuteczniej zwalczą piratów.
Europoseł zauważył, że znalazł się w sytuacji "dziwacznej". Bo...