Wprowadzony w niektórych osiedlach pekińskiej dzielnicy Daxing kontrowersyjny program walki z przestępczością i kontroli napływu ludności może zostać wprowadzony w innych dzielnicach stolicy - poinformowały we wtorek chińskie media.
Wejścia do 16 osiedli Daxingu, w których ludności napływowej jest więcej niż stałych mieszkańców, są strzeżone przez ochroniarzy lub milicjantów. Wpuszczają oni na ogrodzone obszary tylko osoby, posiadające specjalne imienne przepustki. Na osiedlach zainstalowano również kamery monitoringu.
Dzięki takim działaniom "przestępczość znacząco spadła" - powiedział po weekendowej wizycie na jednym z osiedli sekretarz Komunistycznej Partii Chin Liu Qi. Jak podała agencja Xinhua, Qi zachęcał do wprowadzania podobnych środków na innych obszarach stolicy Chin. Według mediów program kosztował dotychczas równowartość 19 mln dolarów.
Dziennik "South China Morning Post" pisze, że do końca roku podobne środki zostaną wprowadzone w 92 osiedlach.
"Ludność napływowa, której wciąż przybywa, powoduje mnóstwo problemów w zarządzaniu miastem. Na wielu terenach imigranci z terenów wiejskich przewyższają dziesięciokrotnie stałych mieszkańców" - powiedział minister bezpieczeństwa publicznego Meng Jianzhu.
Przeciwnicy pomysłu twierdzą, że w wyniku programu ogrodzone tereny zamieniają się w "więzienia", a pracujący w miastach imigranci są dyskryminowani.
Państwowa Komisja ds. Ludności i Planowania Rodziny podała w ostatnim czasie, że liczba pracowników napływowych w całym kraju wynosi 211 mln, a do 2050 roku może wzrosnąć do 350 mln, jeśli polityka rządu w stosunku do nich się nie zmieni.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.