We wtorek minęło 17 lat od śmierci siedmiorga licealistów z Tychów i ich opiekuna, którzy zginęli w lawinie pod Rysami w Tatrach. Społeczność tyskiego liceum im. Leona Kruczkowskiego uczciła ich pamięć podczas wieczornej mszy św. w miejscowym kościele pw. Świętej Rodziny.
"Nic nie wskazywało, że będzie to dzień, który aż tak tragicznie zapisze się w historii Tatr i naszej szkoły. Nie wiedzieli tego uczestnicy wyprawy, którzy ze schroniska nad Morskim Okiem wyruszali 28 stycznia 2003 roku na Rysy. Nie wiedzieli ratownicy, pełniący tego dnia dyżur w centrali Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Zakopanem. Chociaż potem wiele razy zastanawiali się, czy można to było przewidzieć" - napisali przedstawiciele szkoły na jej stronie internetowej.
Przed południem w szkole odbyła się krótka uroczystość pod tablicą upamiętniającą tragedię w Tatrach sprzed 17 lat. Przedstawiciele szkolnej społeczności wspominają, że na początku lutego 2003 r. pomiędzy palące się przed szkołą znicze ktoś włożył kartkę z napisem: "Na cześć Młodych Pięknych". "Takimi ich właśnie wszystkich zapamiętamy" - napisano we wspomnieniu.
Lawina, która zeszła 28 stycznia 2003 r., porwała pod Rysami wycieczkę z Uczniowskiego Klubu Sportowego "Pion", działającego przy I LO w Tychach. Trzynaścioro osób, w tym dwoje dorosłych opiekunów, mimo obowiązującego wówczas umiarkowanego - II stopnia zagrożenia lawinowego, podjęło ryzyko wejścia na najwyższy w Polsce szczyt mierzący 2503 m n.p.m.
Lawina została najprawdopodobniej wyzwolona przez samych turystów pod wierzchołkiem Rysów. Zwały śniegu porwały dziewięciu uczestników wycieczki. Masy spadającego śniegu były tak ogromne, że czoło lawiny załamało lód na Czarnym Stawie i pogrzebało w nim większość ofiar.
W dniu tragedii ratownicy TOPR zdołali odkopać spod lawiny zaledwie troje turystów: martwego 21-latka oraz dwoje rannych licealistów - dziewczynę i chłopaka, który, nie odzyskawszy przytomności, zmarł w szpitalu. Nie udało się wówczas odnaleźć sześciu pozostałych pod śniegiem osób: 37-letniego opiekuna grupy oraz pięciorga licealistów w wieku 17-18 lat.
Dopiero 13 maja, kiedy odtajały wody w Czarnym Stawie, odnaleziono tam zwłoki 17-latka, a 5 czerwca z wody wyłowiono ciało następnego licealisty. 7 czerwca płetwonurkowie odnaleźli w stawie zwłoki dziewczyny i chłopaka. Dzień później wyłowiono z wody zwłoki opiekuna grupy.
W kwietniu 2006 r. Sąd Okręgowy w Katowicach skazał drugiego opiekuna wycieczki tyskich licealistów, nauczyciela geografii Mirosława Sz., na dwa lata więzienia w zawieszeniu na cztery lata. Podczas procesu Sz. przyznał się do popełnienia podczas organizacji wyprawy błędów, których konsekwencją była śmierć ośmiorga jej uczestników. W uzasadnieniu wyroku skład sędziowski podkreślił, że Mirosław Sz. jako kierownik wycieczki dopuścił się wielu zaniedbań i w ten sposób nieumyślnie sprowadził niebezpieczeństwo zagrożenia zdrowia i życia jej uczestników.
Po wyroku w procesie karnym, ojciec dwóch ofiar tragedii wytoczył Mirosławowi Sz. sprawę cywilną. Sąd przyznał mu 140 tys. zł zadośćuczynienia, wraz z 28 tysiącami odsetek. Dwie internautki z Tychów zainicjowały wówczas zbiórkę pieniędzy na ten cel, która przyniosła 168 tys. zł. Dzięki temu emerytowany nauczyciel zapłacił zasądzoną kwotę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.