Podstawowa katecheza odbywa się w rodzinie, a ta szkolna jest jej dopełnieniem – podkreśla w rozmowie z KAI abp Kazimierz Nycz, podsumowując 20. rocznicę powrotu lekcji religii do polskich szkół.
KAI: Jak Ksiądz Arcybiskup odnosi się do powracających co jakiś czas zarzutów o nie zapewnieniu zajęć z etyki uczniom, którzy nie chcą chodzić na religię?
– Ten temat będzie się tak długo pojawiał, jak długo nie zostanie rozwiązany.
KAI: Kto ma go rozwiązać i jak?
– Od samego początku nie zmieniłem poglądu na ten temat. Kiedy 20 lat temu religia „wchodziła” do szkół, rozważano tylko i wyłącznie wariant włoski i niemiecki: religia albo etyka, wybór należał do ucznia. Z natury rzeczy przedmiot był obowiązkowy. Dawało to uczniowi sygnał, że dla edukacji, formacji przedmiot natury filozoficzno-etyczno-religijnej jest ważny. Natomiast pod wpływem różnych przepychanek politycznych za czasów ministra Stelmachowskiego, ostatecznie w rozporządzeniu wymuszono wariantowość: religia, etyka, albo nic. Uważam, że od samego początku był to dla uczniów fałszywy sygnał, mianowicie, że w czasie, kiedy inni pracują na religii albo etyce, można sobie pójść na miasto i wrócić za godzinę. To jest absolutnie niewychowawcze i także dlatego Kościół nigdy nie był przeciwko etyce.
Rozumiem dwa główne powody, które stanowią dziś trudność we wprowadzeniu etyki: jedna to ta, która występuje zawsze, kiedy państwo przeżywa kryzys finansowy i szuka oszczędności, także na oświacie, zatem także na nowych nauczycielach. Drugi problemem ma charakter praktyczno-logistyczny, zwłaszcza w szkołach, gdzie procent uczniów nie chodzących na religię jest mały. Powstaje wówczas kwestia zgromadzenia tych uczniów, znalezienia sali itp. Jeśli jest przepis mówiący o tym, że jeżeli w klasie jest siedmiu uczniów jakiegoś innego niż katolickie wyznania, to mają oni prawo do uczestnictwa w zajęciach ze swojej religii, to trzeba by było zastosować ten przepis także do etyki. Jeżeli siedmiu uczniów nie chodzi na religię, trzeba im zorganizować osobną lekcję, natomiast jeśli jest ich mniej, to trzeba łączyć różne klasy. Może się to wiązać z problemem oczekiwania uczniów na te zajęcia, więc nie jest to takie proste, ale myślę, że po tych wszystkich ostatnich dyskusjach Ministerstwo Edukacji Narodowej, we współpracy z samorządami poradzi sobie z tym problemem.
Nie przyjmuję do wiadomości argumentów, które nieraz słyszę od katechetów, czasem od księży, czy nawet biskupów, że etyka może być konkurencją dla katechezy, że może okazać się ciekawsza. Uważam, że katechetom nie zaszkodzi mobilizacja i zdrowa konkurencja, i sprzyjam takiemu rozwiązaniu tego problemu, które podkreśli znaczenie przedmiotu natury etyczno-duchowej. Nie może być tak, że uczeń bez żadnej konsekwencji rezygnuje z takiego przedmiotu. Wtedy zniknie też problem np. pustej rubryki na świadectwie, czy wpisywania obydwu przedmiotów obok siebie.
KAI: Ostatnio, w kontekście gorączkowych dyskusji wokół krzyża przed Pałacem Prezydenckim, lewica powróciła do haseł walki o świeckie państwo, w tym „wyprowadzenie” religii ze szkół. Niektórzy zapowiadają starania o wypowiedzenie konkordatu, który m.in. i tę kwestię reguluje. Niepokoi się Ksiądz Arcybiskup?
– W przyszłość patrzę ze spokojem, bo uważam, że polski zapis konkordatowy ani nie narzuca nikomu państwa wyznaniowego, ani nie preferuje państwa o modelu świeckim, laickim typu francuskiego. Państwo, które jest neutralne światopoglądowo stara się wszystkim religiom i światopoglądom zapewnić równe i sprawiedliwe prawa. W tym znaczeniu nie uważam, żeby obecność religii w szkole dla tych, którzy tego chcą, była łamaniem konkordatu, czy polskiej konstytucji, nie widzę tu żadnego zagrożenia. A tym, którzy mają jakieś kompleksy, może wynikające z czasów sprzed 20 lat – że jesteśmy w Europie mało nowocześni – chcę przypomnieć, że religia jako przedmiot jest obecna nieustannie w takich państwach, jak np. Niemcy, Austria czy Włochy, i poza paroma wyjątkami nikt nie próbuje takiej praktyki zwalczać.
Szkoda, że sami, przez tak niefortunnie sytuacje, jak chociażby wrzawa wokół krzyża na Krakowskim Przedmieściu dajemy środowiskom lewicowym, laickim pretekst do kolejnego wszczynania dyskusji na temat relacji Kościół-państwo. Natomiast w demokratycznych państwach Europy jest kilka takich tematów, które są barometrami relacji na styku etyka-państwo, czy Kościół-państwo: aborcja, in vitro, religia w szkole. Te tematy będą co pewien czas powracać. Zresztą w ciągu 20 lat katechezy w szkole też kilka razy takie dyskusje przeżywaliśmy. Przypomnę, że już na samym początku prezentowano bardzo ostre opinie, że powrót religii do szkół spowoduje nietolerancję wobec ludzi o innych, niekatolickich przekonaniach. Na szczęście wielu uczestników ówczesnych dyskusji wycofało się ze swoich poglądów przyznając, że były to obawy na wyrost.
Myślę, że powrót do dyskusji nie jest groźny, bo po pierwsze nie wolno się obrażać, a poza tym jeżeli coś mówią, to trzeba słuchać, czy nie ma tam także choćby cząstki prawdy, dzięki czemu można by coś poprawić w sposobie nauczania religii w szkole. Na pewno trzeba ciągle nad tym pracować, jak również nad formacją katechetów, przygotowaniem nowych kadr, nad programami, podręcznikami.
Dzisiaj w szkolnictwie wszystko zmienia się niezwykle szybko. Pamiętam czasy, kiedy to jeden podręcznik czy elementarz służył pokoleniu zarówno rodziców jak i dzieci. To się już skończyło, bo i do metod, i do treści wchodzą nowe zagadnienia. Dotyczy to także przedmiotu religii. Ponadto możliwości podręcznikowe, graficzne czy multimedialne są dziś tak rozwinięte, że Kościół w musi dbać o to, by ciągle iść naprzód.
KAI: Wspomniał ksiądz Arcybiskup o tematach-barometrach. Można się spodziewać, że dotychczasowe nie znikną, a do tego pojawią się nowe; jednym z nich będzie zapewne kwestia eutanazji. Czy myśli Ksiądz Arcybiskup, że Kościół hierarchiczny i ogół wiernych są na takie debaty i batalie przygotowani?
– Nie byłbym wielkim optymistą. Nie wiem, czy w tak trudnych kwestiach jak in vitro czy eutanazja ktokolwiek jest całkowicie przygotowany. To są problemy wkraczające w nasze życie tak szybko, że wszyscy – hierarchia, wierni, społeczeństwo, świat medycyny – nieustannie się tego uczymy. Kto mógłby przypuszczać, że na początku XXI wieku w Europie będzie kilka krajów, które w taki czy inny sposób, ale jednak – zalegalizują eutanazję? To jest przestroga. Kościół nauczający, ale także katolicy przez swoją żarliwość muszą robić wszystko, żeby umieć się zmierzyć z tym problemem.
Wiadomo, że w demokratycznym, pluralistycznym państwie nie można zapisać Ewangelii w prawie stanowionym, natomiast nikt nie może nakazać katolikowi, niezależnie od tego, jakie jest prawo, dokonywania eutanazji itd. To jest kwestia odpowiedzialności sumienia, odpowiedzialności osobistej człowieka. Z jednej strony katolicy w polityce powinni zrobić wszystko, co się da, natomiast Kościół powinien głosić niezmienne zasady dotyczące życia: od początku do naturalnej śmierci. Po to, żeby każdy człowiek, który to słyszy wiedział, jaka jest nauka.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.