Rząd Mozambiku poinformował we wtorek, że wycofuje się z podwyżki cen chleba. W ubiegłym tygodniu, gdy ceny chleba wzrosły o 30 proc., w stolicy kraju Maputo doszło do zamieszek, w których zginęło 13 osób. Wcześniej zdrożała woda, prąd oraz benzyna.
"Rząd zgodził się utrzymać starą cenę chleba i jego produkcja będzie dotowana" - zapowiedział minister ds. rozwoju i planowania Aiuba Cuereneia. Dodał, że nie będzie też podwyżki cen wody, ale wyższe opłaty za energię elektryczną będą utrzymane.
Podkreślił, że zamrożone zostały wynagrodzenia członków rządu i szefów państwowych firm.
Rząd Mozambiku twierdzi, że utrzymanie cen żywności na niskim poziomie jest trudne, gdyż kraj musi ją w przeważającej mierze importować. W tym jednym z najuboższych państw na świecie krajowa produkcja zboża zaspokaja jedynie 30 proc. potrzeb.
Minister energetyki Salvador Namburete wyjaśnił w poniedziałek, że ostatnia podwyżka cen prądu była konieczna, aby pokryć koszty zelektryfikowania terenów wiejskich i budowy nowej linii energetycznej w północno-zachodniej części kraju.
Władze poinformowały, że próbują znaleźć autorów SMS-ów, które nawoływały do ubiegłotygodniowych protestów, będących najpoważniejszym od 2008 roku wybuchem społecznego niezadowolenia w Mozambiku. Z kolei podczas weekendu zostały rozesłane anonimowe SMS-y apelujące o spokój i uznające protesty za niepatriotyczne.
Jednak jego poglądy nie zawsze są zgodne z katolickim nauczaniem.
Sugerował, że obecna administracja może doprowadzić do wojny jądrowej.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.