Mam nadzieję, że wybory prezydenckie odbędą się wcześniej niż w lipcu; jeszcze w czerwcu mogą się odbyć w trybie korespondencyjnym - powiedział w czwartek wicepremier Jacek Sasin. Dodał, że wszystko zależy od tego, kiedy Sąd Najwyższy stwierdzi, że nie doszło do skutecznego wyboru prezydenta.
W środę wieczorem ogłoszono, że PiS i Porozumienie Jarosława Gowina przygotowały rozwiązanie dotyczące tegorocznych wyborów prezydenckich. Jak poinformowano "po upływie terminu 10 maja 2020 r. oraz przewidywanym stwierdzeniu przez Sąd Najwyższy nieważności wyborów, wobec ich nieodbycia, Marszałek Sejmu RP ogłosi nowe wybory prezydenckie w pierwszym możliwym terminie". Wybory mają odbyć się korespondencyjnie.
"Mam nadzieję, że wybory prezydenckie odbędą się wcześniej niż w lipcu, w czerwcu" - podkreślił Sasin w RMF FM, pytany o nowy termin wyborów prezydenckich. Dodał, że "wszystko zależy od tego, kiedy Sąd Najwyższy wyda postanowienie, że nie doszło do skutecznego wyboru prezydenta i w związku z tym trzeba będzie te wybory powtórzyć".
Jak mówił, "jeszcze w czerwcu mogą się odbyć wybory w trybie korespondencyjnym, jeśli ustawa o głosowaniu korespondencyjnym zostanie dzisiaj ostatecznie przed Sejm potwierdzona".
"Marszałek Sejmu w ciągu 14 dni musi te wybory ogłosić, i muszą się odbyć w terminie najdalej 60 dni, co oznacza, że te terminy mogą być krótsze" - powiedział minister aktywów państwowych.
Zgodnie z pkt. 3 art. 129 konstytucji w razie stwierdzenia nieważności wyboru Prezydenta Rzeczypospolitej przeprowadza się nowe wybory, na zasadach przewidzianych dla przypadku opróżnienia urzędu Prezydenta Rzeczypospolitej. W razie opróżnienia urzędu prezydenta wybory zarządza marszałek Sejmu nie później niż w czternastym dniu po opróżnieniu urzędu, wyznaczając datę wyborów na dzień wolny od pracy przypadający w ciągu 60 dni od dnia zarządzenia wyborów.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.