Woźnica do końca starał się ratować konie. Mężczyzna trafił do szpitala.
Do wypadku doszło na końcowym odcinku trasy, w rejonie Włosienicy. To miejsce jest końcowym punktem trasy ciągniętych przez konie wozów. Dalej, ostatni, około kilometrowy odcinek drogi do schroniska turyści pokonują już pieszo.
Pusty wóz jechał w dół, gdy przelatujący śmigłowiec TOPR spłoszył konie. Jeden z konie z dużą prędkością uderzył barierkę i przez nią przeleciał. Według informacji przekazanych przez zakopiańską policję "Tygodnikowi Podhalańskiemu" zwierzę jest ciężko ranne, po upadku leżało nogami do góry i nie da się go uratować. Drugi koń, również spłoszony biegał wolno i po pewnym czasie został złapany.
Ranny jest też woźnica, który do końca starał się zapanować nad wystraszonym zwierzęciem. Mężczyzna trafił do szpitala w Zakopanem.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.