Zarażony koronawirusem zakonnik przebywał w szpitalu zakaźnym w Krakowie.
O. Jan Rzepiela (senior) urodził się 16 stycznia 1945 r. w Szymbarku k. Gorlic, pierwszą profesję zakonną w Zgromadzeniu Redemptorystów złożył 15 sierpnia 1964 r., a święcenia kapłańskie przyjął 21 czerwca 1970 r.
Pracował najpierw jako katecheta w Toruniu (1970-1971) oraz jako katecheta i wikariusz w Tuchowie (1971-1975). W 1975 r. rozpoczął studia w Katedrze Teologii Fundamentalnej KUL, uzyskując w 1978 r. tytuł licencjata na podstawie pracy "Mitologiczna interpretacja Ewangelii w ujęciu Andrzeja Niemojewskiego". Następnie rozpoczął studia doktoranckie, ale już w 1979 r. został przeniesiony do Tuchowa w charakterze wykładowcy teologii fundamentalnej, ekumenizmu i religiologii w Wyższym Seminarium Duchownym Redemptorystów.
W latach 1984-1990 pełnił funkcję przełożonego domu nowicjatu w Lubaszowej, kontynuując nadal wykłady w WSD Redemptorystów i w nowicjacie Sióstr Służebniczek Dębickich w Tuchowie. Był też odpowiedzialny za budowę kościoła św. Gerarda w Lubaszowej.
W 1990 r. został przeniesiony do Tuchowa, a w 1997 r. ponownie do Lubaszowej. Od 2000 r. pracował w Paczkowie, natomiast od 2014 r. był ponownie członkiem wspólnoty redemptorystów w Tuchowie.
O. Jan był bardzo cenionym i serdecznym duszpasterzem, wzbudzającym gorące uczucia kaznodzieją i przez wiele lat lubianym wykładowcą teologii fundamentalnej i religiologii w Seminarium Redemptorystów w Tuchowie. Większość swego życia zakonnego spędził przy sanktuarium Matki Bożej Tuchowskiej i był jej gorliwym czcicielem.
O. Jan Rzepiela CSsR (senior) miał 75 lat. Zmarł w 56. roku życia zakonnego i na dwa dni przed złotym jubileuszem kapłaństwa. Od dwóch tygodni przebywał w szpitalu w Krakowie w związku z potwierdzonym zakażeniem koronawirusem. Od ponad tygodnia był w ciężkim stanie, miał także inne choroby współistniejące. O miejscu i dacie pogrzebu śp. o. Jana poinformujemy wkrótce.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Bilans ofiar może jednak się zmienić, bo wiele innych osób jest rannych.
Tradycja niemal całkowicie zanikła w okresie PRL-u. Dziś odżyła.