Rozpoczynający się 2 września festiwal filmowy w Wenecji będzie pierwszą w Europie wielką imprezą świata kina podczas pandemii. Jego terminu nie zmieniono, a odbędzie się w wyjątkowych warunkach, których nie przewidziano w żadnym filmowym scenariuszu.
Jednym z zapowiedzianych podstawowych kroków, które zostaną wprowadzone w czasie 77. edycji weneckiego festiwalu będzie skrupulatny monitoring miejsc pobytu jego uczestników i widzów, a także dziennikarzy po to, by w razie pojawienia się informacji o pojawieniu się przypadku zakażenia koronawirusem, można było ustalić , gdzie byli i jak ich można znaleźć.
Bilety na seanse będą imienne, co również ma ułatwić identyfikację wszystkich obecnych na projekcjach.
Kolejne reguły reżimu sanitarnego to maseczki w miejscach większych skupisk osób, w kolejce na projekcje i przy wejściu na nią, dystansowanie społeczne w salach kinowych - a co za tym idzie: redukcja widzów, mierzenie temperatury ciała przy specjalnych bramkach wejściowych na festiwalowy teren na Lido.
Wymóg zachowania dystansu obowiązywać będzie też fotografów i operatorów kamer przy czerwonym dywanie przed wejściem do pałacu festiwalowego.
Ponadto postanowiono zredukować ilość drukowanych materiałów informacyjnych i promocyjnych; większość będzie dostępna w internecie. Stałymi uczestnikami weneckiego święta kina będą natomiast przedstawiciele władz sanitarnych oraz personelu medycznego.
"Uważamy, że to, co już zorganizowaliśmy i co dopracowujemy, zapewni wszystkim uczestnikom festiwalu, od twórców po widzów absolutne bezpieczeństwo" - powiedział szef weneckiego Biennale, w ramach którego odbywa się święto kina, Roberto Cicutto.
Specjalną opieką otoczeni zostaną zaproszeni twórcy filmów i aktorzy.
O główną nagrodę Złotego Lwa ubiegać się będzie 18 filmów z całego świata. Jest wśród nich film Małgorzaty Szumowskiej i Michała Englerta "Śniegu już nigdy nie będzie". To pierwszy polski film w konkursie od pięciu lat. Grają w nim Alec Utgoff, Maja Ostaszewska, Agata Kulesza, Weronika Rosati, Katarzyna Figura, Andrzej Chyra, Łukasz Simlat i Krzysztof Czeczot.
W konkursie jest także film "Quo vadis Aida" Jasmili Zbanić, który jest koprodukcją Polski, Bośni i Hercegowiny, Austrii, Rumunii, Holandii, Niemiec, Francji i Norwegii.
Poza konkursem zostanie zaprezentowany "Komar" ("Mosquito state") Filipa Jana Rymszy.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.