Selekcjoner polskich piłkarzy Jerzy Brzęczek przyznał po meczu z Bośnią i Hercegowiną w Lidze Narodów, że jego drużynę "pobudził dopiero rzut karny i stracona bramka". Biało-czerwoni, mimo nieudanego początku spotkania, wygrali w Zenicy 2:1.
"Najważniejsze, że zdobyliśmy trzy punkty na ciężkim terenie. Jesteśmy z tego powodu bardzo szczęśliwi. Uważam, że nasza grupa w Lidze Narodów jest bardzo wyrównana i każdy wynik będzie w niej możliwy" - powiedział na konferencji prasowej Brzęczek.
Przyznał, że jego drużyna nie weszła dobrze w mecz.
"Graliśmy zbyt wolno, nie kierowaliśmy prostopadłych podań do przodu, jak planowaliśmy, a graliśmy do tyłu. Pobudził nas dopiero rzut karny i stracona bramka. Nie wypowiem się, czy +jedenastka+ została podyktowana słusznie, bo nie widziałem jeszcze tej sytuacji na wideo, ale Janek Bednarek mówił, że faulu nie było. Po straconym golu zaczęliśmy grać szybciej. Bramka Kamila Glika po rzucie różnym pomogła zaś nam nie tylko doprowadzić do remisu, ale wejść w drugą połowę z większym spokojem" - dodał Brzęczek, cytowany na stronie PZPN.
Z Bośniakami Polacy zmierzyli się po raz czwarty i nigdy jeszcze nie przegrali (trzy zwycięstwa). Poprzednie trzy mecze obu drużyn odbyły się w Turcji, zawsze w grudniu i poza oficjalnymi terminami FIFA, co miało przełożenie na składy obu ekip.
Tym razem, choć mecz był w oficjalnym terminie, rywale rozpoczęli bez kilku czołowych piłkarzy.
"Wcale nie zaskoczyło nas to, że trener Dusan Bajevic zrobił kilka zmian w składzie w porównaniu z piątkowym meczem z Włochami we Florencji (1:1 - PAP). Spodziewaliśmy się tego. My także dokonaliśmy pięciu roszad. Jesteśmy teraz na takim etapie, że te zmiany są potrzebne. Ten mecz pokazał, że nie wszyscy zawodnicy są jeszcze optymalnie przygotowani do sezonu. Strona fizyczna była dzisiaj po naszej stronie, lepiej się zaprezentowaliśmy i to również był jeden z powodów tego, że wygraliśmy" - tłumaczył szkoleniowiec.
Brzęczek przyznał, że najlepszym zawodnikiem reprezentacji Bośni i Hercegowiny i jej największa gwiazdą jest Edin Dżeko.
"Mecz z nami rozpoczął co prawda na ławce rezerwowych, ale wiedzieliśmy, że kiedy wejdzie na boisko, będzie trzeba na niego uważać. To napastnik światowego formatu, co potwierdził choćby w niedawnym spotkaniu z Włochami, w którym strzelił gola. Wiedzieliśmy zresztą, że cała drużyna Bośni jest groźna i dobrze zorganizowana. Do każdego przeciwnika zawsze podchodzimy z szacunkiem i pokorą. Najważniejsze jest jednak dla nas to, aby przede wszystkim skupiać się na swoich zadaniach i założeniach" - podkreślił.
Selekcjoner biało-czerwonych wypowiedział się także na temat Kamila Jóźwiaka, który zagrał w obu wrześniowych meczach.
"Czy on jest największym wygranym tego zgrupowania? Może spokojnie z tym +international level+... Na pewno zagrał dobre spotkania pod względem zaangażowania i kreowania sytuacji czy pracy w defensywie. To wielki plus. Kamil cały czas musi jednak pracować nad strzałem i ostatnim podaniem. Zarówno w meczu z Holandia, jak i Bośnią i Hercegowiną miał sytuacje, które mógł lepiej wykorzystać. Gdy to poprawi, wtedy rzeczywiście będzie +internatonal level+" - zakończył Brzęczek.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.