Prezydent Bronisław Komorowski zapowiedział w niedzielę, że przeniesienie krzyża z kaplicy prezydenckiej do warszawskiego kościoła św. Anny zostanie zorganizowane "w odpowiednim momencie i w ścisłym uzgodnieniu z władzami kościelnymi".
Prezydent odpowiedział w ten sposób na pytanie dziennikarzy podczas briefingu na pokładzie samolotu w drodze powrotnej z Rzymu.
Komorowski ocenił, że wykonanie lipcowego porozumienia w sprawie krzyża "zostało uniemożliwione przez bardzo agresywne zachowanie niektórych osób, które właściwie zaatakowały księży, przedstawicieli kurii biskupiej".
Na początku sierpnia nie udało się przenieść krzyża sprzed Pałacu Prezydenckiego do kościoła św. Anny z powodu protestów tzw. obrońców krzyża, którzy gromadzili się wówczas na Krakowskim Przedmieściu.
Prezydent był pytany także m.in. o atmosferę panującą teraz w Polsce, o konflikt wokół sprawy krzyża i o to, co "zrobić, żebyśmy mogli być w Polsce wszyscy dobrymi Polakami". "Mam nadzieję, że pan nie ma kompleksów w tej kwestii, bo ja na pewno nie" - odpowiedział na to pytanie dziennikarzowi Komorowski.
"Mnie naprawdę byle kto mówiąc o tym, że ktoś jest prawdziwym, a ktoś nieprawdziwym Polakiem nie przeraża, nie wpędza w jakiekolwiek kompleksy" - podkreślił. Jak zaznaczył, Polakiem jest się w głębi serca, a nie z tytułu nadania tego miana przez "jednego czy drugiego zdenerwowanego polityka". "Więc spokojnie" - dodał prezydent.
Oceniając atmosferę panującą w Polsce wyraził opinię, że powoli, ale zbliżamy się do takiego momentu, w którym "i rany spowodowane katastrofą w Smoleńsku będą się zabliźniały". Dla prezydenta - jak przyznał - takim "sygnałem nadziei" była atmosfera pielgrzymki rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej 10 października. Podkreślił, że na miejscu katastrofy, jak i nad grobami polskimi w Katyniu spotkały się jego żona Anna i żona prezydenta Rosji Swietłana Miedwiediewa.
Zdaniem Komorowskiego, tej atmosfery żalu, ale też i miłości, która towarzyszyła bliskim ofiar podczas pielgrzymki, na manifestacjach przed Pałacem Prezydenckim nie było. "Pod pałacem tych dobrych myśli nie było, albo ja ich przynajmniej nie mogłem dostrzec" - powiedział prezydent. Jak dodał, w jego przekonaniu sytuacja w Polsce będzie zmierzała w stronę klimatu, który towarzyszył pielgrzymce rodzin ofiar do Smoleńska.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.