80 proc. Amerykanów chce ograniczenia aborcji – zwraca uwagę tygodnik "National Catholic Register" oceniając sytuację powyborczą w Kongresie USA.
Zdaniem pisma, żywym symbolem dokonującej się zmiany jest nowy kandydat na przewodniczącego Izby Reprezentantów, znany obrońca życia dzieci nienarodzonych, który uważa, że jeśli chodzi o aborcję "Waszyngton sprzeciwia się woli Amerykanów".
John Boehner – katolik, przywódca obecnej większości republikańskiej w Izbie Reprezentantów – zastąpi w funkcji spikera Izby Nancy Pelosi, która podkreślając swą katolickość, głosiła poglądy sprzeczne z nauką Kościoła katolickiego, i forsowała najbardziej proaborcyjne zmiany od czasów legalizacji zabijania nienarodzonych w USA, czyli od wyroku Sądu Najwyższego w sprawie Roe kontra Wade w 1973 roku.
Podczas wyborów uzupełniających do Kongresu, zanotowano nieznaczny wzrost wśród katolickich wyborców popierających republikanów. Jak podała sieć CNN, 44 procent osób określających się jako katolicy, głosowało 2 listopada na demokratów, a 54 proc. na kandydatów republikańskich. W wyborach w 2008 elektorat katolicki poparł natomiast znacząco polityków Partii Demokratycznej.
Demokraci, którzy określali się, jako obrońcy życia, a mimo to głosowali za przyjęciem reformy opieki zdrowotnej, pozwalającej m.in. na finansowanie aborcji z pieniędzy podatników, dziś stracili swoje miejsca w Kongresie.
Wśród tych przegranych są tak kluczowi politycy obozu Demokratów jak: Kathy Dahlkemper i Paul Kanjorski z Pensylwanii; Charlie Wilson, John Boccieri i Steve Driehaus z Ohio; Brad Ellsworth z Indiany czy Jim Oberstar z Minnesoty. Ich miejsca zajęli republikańscy politycy, w większości działacze pro-life.
Wśród republikańskich katolików, którzy zajęli miejsca członków Partii Demokratycznej są m.in. Dan Benishek z Michigan, który zastąpił Barta Stupaka, autora poprawki, która teoretycznie miała wykluczyć finansowanie aborcji z pieniędzy podatników; Bobby Schilling z Illinois i Sean Duffy z Wisconsin.
John Boehner, przyszły przewodniczący Izby Reprezentantów, w jednym z programów radiowych podkreślił, że w sprawach zasadniczych jak życie nie zamierza iść na kompromis. Dodał także, że swego katolicyzmu nie traktuje na pokaz, a wiarę w Boga stara pogłębiać poprzez częstą modlitwę.
Polityk jest absolwentem katolickiego Uniwersytetu pw. św. Franciszka Ksawerego w Cincinnati. W Kongresie USA zasiada już 10. kadencję. Uchodzi za jednego z najbardziej nieprzejednanych przeciwników polityki obecnego prezydenta Baraka Obamy.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.