Nasze wysiłki ewangelizacyjne, nawet, gdy zdaje się nie przynoszą efektów – nie marnują się.
O sensie śmierci Jana Chrzciciela mówił abp Grzegorz Ryś w homilii wygłoszonej podczas Mszy Św. sprawowanej w domowej kaplicy w pierwszy piątek lutego. W swoich rozważaniach do Słowa Bożego abp Ryś przedstawił dwa konteksty, które objaśniają sens śmierci Jana Chrzciciela. „Kontekst objaśnia wydarzenie, które samo w sobie jest przerażające i mogłoby się wydawać zupełnie bezsensowne”- mówił abp Ryś.
Pierwszy kontekst to jest pytanie o Jezusa: kim jest Jezus? „Los Jana jest wpisany w pytanie o Jezusa. Życzę wszystkim, aby nasze życie było wpisanie w pytanie o Jezusa. Nie Herod decyduje o sensie życia i śmierci Jana Chrzciciela, tylko Jezus decyduje. Kto chce zrozumieć życie i śmierć Jana Chrzciciela musi wiedzieć o Jezusie, o Jego życiu i śmierci. Śmierć Jana jest wpisana w tajemnicę Paschalną Jezusa, która czyni śmierć Jana sensowną. W takich sytuacjach, które wydają się nam bez sensu jest dobrze odnieść do życia Jezusa. Jezusowe życie śmierć nadaje sens takim wydarzeniom”- mówił arcybiskup.
Drugi kontekst, który objaśnia sens śmierci Jana Chrzciciela wpisany jest w posłanie i powrót uczniów z misji. Abp Ryś podkreślił, że widać to w ewangelii św. Marka, który historię śmierci Jana wplata w opowieść o posłaniu uczniów i ich powrocie. „Marek chce powiedzieć, że owoce tej misji, na którą uczniowie zostali posłani biorą się z męczeństwa Jana. Krew męczenników jest posiewem nowych chrześcijan”- wyjaśniał kaznodzieja.
Zwrócił uwagę, że nasze wysiłki ewangelizacyjne, nawet, gdy zdaje się nie przynoszą efektów – nie marnują się; to dobro owocuje gdzie indziej. „Nigdy nie wiemy co z naszego trudu i wysiłku się rodzi i gdzie. Nie wiemy do końca skąd się bierze owocność naszych działań i czynów, a prawda jest taka, że czyjś trud owocuje dlatego, że obok jest ktoś kto cierpi i jest męczennikiem. To jego krew owocuje w czynach które my podejmujemy”- powiedział abp Ryś.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.
Raport objął przypadki 79 kobiet i dziewcząt, w tym w wieku zaledwie siedmiu lat.