Uproszczona prezentacja problemów i rozwiązań, szukanie kozłów ofiarnych i zinstrumentalizowane rozróżnienie między „my” i „oni”. To zdaniem biskupów Europy objawy populizmu, który zagraża dzisiejszej Europie.
Zgromadzeni na sesji plenarnej Komisji Episkopatów Wspólnoty Europejskiej biskupi z krajów Unii wyrazili głębokie zaniepokojenie rosnącymi w Europie nastrojami populistycznymi. Zarówno tymi o proweniencji lewicowej, jak i prawicowej. W komunikacie wydanym po spotkaniu stwierdzili, że taka postawa jest nie do pogodzenia z powszechnym powołaniem Kościoła. Przypomnieli, że chrześcijanie powinni oprzeć się pokusie populizmu, a wykazać się nonkonformizmem. „Wzywa nas do tego dzisiaj Ewangelia, tak jak czyniły poprzednie pokolenia. Nie po to, aby angażować się w walkę kultur czy ideologii, lecz aby określić zasady, leżące u podstaw wszystkiego: trwałą godność każdej osoby ludzkiej, umiłowanej i upragnionej przez Boga, oraz dobra wspólnego, przypominającego nam od czasu do czasu, abyśmy okazali solidarność i miłości bliźniego” – czytamy w komunikacie.
Choć kryzys gospodarczy w Polsce nie wydaje się tak głęboki jak w innych krajach Unii, i u nas populizm ma się dobrze. I to zarówno w środowiskach lewicowych, jak i prawicowych. I w naszym społeczeństwie można zaobserwować tendencje do przedstawiania czaro-białego obrazu świata. Gdy pewne fakty do tej wizji nie pasują, po prostu nie przyjmuje się ich do wiadomości. I u nas dość powszechne jest poszukiwanie wszystkiemu winnych kozłów ofiarnych, nie mówiąc już o tym że uproszczone rozróżnianie na „my” i „oni” doprowadzono niemal do absurdu. Gdzie się podziały w katolickim kraju w sercu Europy takie wartości, jak dostrzeżenie godności każdego człowieka i – prawdziwa, nie tylko deklarowana – troska o dobro wspólne?
Dialog, otwarcie się na inaczej myślących, dostrzeżenie blasków i cieni takich czy innych postaw i rozwiązań wymagają odwagi. Bo w dobie polaryzacji stanowisk nawet w rozmowach przy rodzinnym stole czy w dyskusjach w pracy ludzie kierujący się takimi wartościami często są osamotnieni. Ale Ewangelia wymaga, by jeśli trzeba, umieć pójść pod prąd. Na przekór modom i tendencjom. Po co komu sól, która straci swój smak? Po co światu chrześcijanie, których od niewierzących różni tylko to, że w niedziele chodzą do kościoła?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.