Zaufanie Bogu wydaje się ryzykowne – a jednak to jedyna rzecz na tym świecie, która nie zawodzi.
Było lato 1928 roku. Młoda zakonnica s. Faustyna przybyła do klasztoru w Wilnie. Pewnego dnia przełożona postanowiła sprawić jej niespodziankę i zorganizowała dla niej małą wycieczkę. Miała pojechać z drugą siostrą do nieodległej Kalwarii na tzw. obchodzenie dróżek. „Ucieszyłam się tym bardzo. Miałyśmy podróżować statkiem, chociaż to tak blisko, ale takie było życzenie Matki Przełożonej” – wspominała potem w „Dzienniczku”. Jednak wieczorem usłyszała głos Pana Jezusa: „Życzę sobie, żebyś pozostała w domu”, a po chwili: „Wycieczka ta będzie ze szkodą dla twojej duszy”. Faustynie nawet do głowy nie przyszło, żeby to kwestionować. Nie wiedziała tylko, jak wybrnąć z kłopotliwej sytuacji, wszystko przecież było już przygotowane. Powiedziała więc: „Przecież Ty możesz temu zaradzić, pokieruj tak okolicznościami, aby się stała wola Twoja”. Nazajutrz dzień wstał piękny, bezchmurny. „Moja towarzyszka cieszy się, że będziemy miały wielką przyjemność, że będziemy mogły zwiedzić wszystko, ale ja byłam pewna, że nie pojedziemy, chociaż żadnej przeszkody dotychczas nie było” – zanotowała. Niespodziewanie niebo się zachmurzyło i zaczął padać ulewny deszcz. Wszyscy, z wyjątkiem Faustyny, byli zdumieni, bo tak gwałtownej zmiany pogody jeszcze nie widzieli. Gdy przełożona wyraziła żal, że wycieczka nie doszła do skutku, święta powiedziała: „Mateczko, to nic, żeśmy nie pojechały, wolą Bożą jest, abyśmy pozostały w domu”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.