Reklama

Wikileaks a ochrona tajemnic

Ujawnienie tajnych materiałów rządu USA przez Wikileaks i opublikowanie ich w mediach prawdopodobnie skłoni Kongres do uchwalenia ustawy, która będzie zapobiegać takim publikacjom - uważa ekspert Daniel Gallington, były radca prawny ministerstwa sprawiedliwości USA.

Reklama

"Stany Zjednoczone są jedynym krajem demokratycznym, który nie ma prawa zabraniającego publikacji tajnych informacji państwowych. Prawo takie istnieje, na przykład, w Kanadzie i Wielkiej Brytanii, gdzie za taką publikację można pójść do więzienia. Pytanie teraz, co zrobi nasz Kongres: czy uchwali odpowiednią ustawę? Myślę, że tak drastyczne narażenie na szwank naszego bezpieczeństwa skłoni do tego legislatorów. Powinni to zrobić" - powiedział w rozmowie z PAP Gallington, ekspert Potomac Institute for Policy Studies w Waszyngtonie.

Uważa on, że uzasadnienie, jakie podał "New York Times" dla swej decyzji o wykorzystaniu w druku materiałów przekazanych przez Wikileaks, "jest nieodpowiedzialne i nie do utrzymania".

"Uzasadnienie to sprowadza się w zasadzie do tego, że +publikujemy, bo inni też to zrobią+" - powiedział Gallington.

Przypomniał, że w 2000 r. Kongres przygotował ustawę o ochronie tajności danych wywiadowczych, "na podstawie której osoby mające dostęp do tajnych informacji nie mogłyby ich przekazać tym, którzy tego dostępu nie mają".

"Ówczesny prezydent Clinton po konsultacji z +New York Timesem+ i +Washington Post+ zagroził jej zawetowaniem i sprawa upadła" - powiedział ekspert.

Jak przypomniał, od wojny secesyjnej (1861-65) prasa amerykańska dobrowolnie powstrzymywała się przed publikowaniem tajemnic państwowych, ale przestała przestrzegać tej zasady czasu od publikacji przez "NYT" w 1971 roku tzw. Pentagon Papers, czyli tajnych dokumentów na temat wojny w Wietnamie.

Administracja pozwała wtedy gazetę do sądu, ale Sąd Najwyższy rozstrzygnął spór na korzyść "NYT", powołując się na pierwszą poprawkę do konstytucji USA o wolności słowa.

Zapytany, jakie są szanse na skuteczne ściganie Wikileaks w USA, Gallington odpowiedział, że pewną przeszkodę stwarza sprawa jurysdykcji, ale prawdopodobnie można ją pokonać.

"Siedziba Wikileaks mieści się w Szwecji, więc jest problem jurysdykcji. Myślę jednak, że w sytuacji, gdy informacje przekazuje się dziś błyskawicznie przez internet, kwestię jurysdykcji można rozwiązać. Ochrona Wikileaks z tego tytułu tylko dlatego, że organizacja mieści się w Szwecji, jest wątpliwa, gdyż działają oni przecież na skalę globalną. W epoce elektronicznego przekazu trudno dziś się upierać przy fizycznej lokalizacji jako podstawie jurysdykcji" - oświadczył ekspert Potomac Institute for Policy Studies.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
0°C Środa
rano
3°C Środa
dzień
3°C Środa
wieczór
0°C Czwartek
noc
wiecej »

Reklama