800 pociągów spóźniło się w dniu największego ataku zimy w zeszłym tygodniu - poinformował PAP rzecznik zarządzającej torami spółki PKP Polskie Linie Kolejowe Krzysztof Łańcucki. Na opóźnienia wpływ ma nie tylko pogoda - istotny jest też fatalny stan torów i taboru.
Po pierwszym ataku zimy opóźnienia pociągów sięgały od kilkunastu minut do nawet kilku godzin. Łańcucki wyjaśnił, że opóźnienia były powodowane zamarzającymi i zablokowanymi przez śnieg rozjazdami i pękającymi od mrozu szynami. Jednak to nie wszystko. "Ponad połowa zeszłotygodniowych utrudnień była spowodowana awariami taboru. Jednego dnia było ich nawet 400" - powiedział rzecznik.
"Nie jest rzeczą normalną, żeby pociągi tak się psuły. Rzecz w tym, że po Polsce jeździ tabor stary, wyeksploatowany, wielokrotnie naprawiany i serwisowany w archaicznych zapleczach. To wszystko przekłada się na jego sprawność" - powiedział PAP analityk rynku transportowego Jakub Majewski.
Jeśli w pociągach psuły się lokomotywy, to skład stawał w miejscu i musiał czekać na odholowanie. Często blokował przy tym cały szlak i kolejne pociągi nie mogły przejechać. O wiele częściej jednak dochodziło do mniejszych usterek, które nie uniemożliwiały dalszej jazdy, ale za to utrudniały podróż - np. psuły się drzwi czy ogrzewanie.
Przewoźnicy powinni mieć w rezerwie tabor na wypadek awarii, ale przy tej ilości pociągów, jaka jeździ w Polsce - ponad 3,5 tys. pociągów dziennie - jest to trudne. "Przy nowym taborze rezerwa, którą utrzymuje się na wypadek kłopotów, stanowi 5-10 proc. pojazdów w ruchu. Awaryjność starych składów wymaga nawet trzykrotnie więcej, czyli na każde dwa jeżdżące pociągi przypadać powinien trzeci w zapasie" - wyjaśnił Majewski.
Ekspert zwrócił uwagę, że utrzymywanie w gotowości sprzętu, który nie pracuje, jest drogie. "I tu rodzi się pokusa, żeby na tych rezerwach oszczędzić - a to przekłada się na niezawodność ruchu. Awarii nie da się całkowicie wyeliminować, ale sposób reagowania w takich sytuacjach zależy od wcześniejszego przygotowania i dostępności pojazdów zastępczych" - powiedział Majewski.
Przypomniał, że w 2001 r. w ramach reformy kolei podzielono przedsiębiorstwo Polskie Koleje Państwowe na kilka spółek. Zdaniem analityka, ubocznym skutkiem tego podziału i sytuacji, gdy na rynku funkcjonuje wielu przewoźników kolejowych, są problemy z procedurami pomagania sobie nawzajem. "Zdarza się, że zepsuty pociąg blokuje linię, a jego doholowanie zależy wyłącznie od życzliwości konkurenta. Za czasów jednego PKP wysyłało się na pomoc najbliższą lokomotywę np. odczepioną od pociągu towarowego i ona ciągnęła skład dalej. Dziś najbliższa lokomotywa przewoźnika, który ma kłopoty, może być dziesiątki kilometrów dalej" - powiedział.
Usługa "Podpisz dokument" przeprowadza użytkownika przez cały proces krok po kroku.
25 lutego od 2011 roku obchodzony jest jako Dzień Sowieckiej Okupacji Gruzji.
Większość członków nielegalnych stowarzyszeń stanowią jednak osoby urodzone po wojnie.