Właśnie nadarza się znakomita okazja aby to, o czym w okolicach świąt mówią badacze i dziennikarze, skonfrontować z rzeczywistością.
Czytając świąteczne i okołoświąteczne wydania wielu gazet i czasopism można się nieźle zdołować. Można sobie narysować obraz polskiego katolika, jako właściwie półpoganina, który - jak na przykład twierdzi o. Jan Andrzej Kłoczowski - co prawda kocha święta Bożego Narodzenia, ale niekoniecznie przeżywa je jako wydarzenie religijne. Raczej jako święta konsumpcji i prezentów. „Boże Narodzenie to święto, podczas którego kościołem stają się galerie handlowe - tak jest przynajmniej w wielkomiejskiej części Polski” - zdiagnozował o. Kłoczowski.
Profesor Zbigniew Mikołejko dla odmiany wytyka nam, polskim katolikom, infantylizm i wiarę w awatary, zamiast w boskość. „Polskie Boże Narodzenie to wspaniałe święto bliskości, uwielbiam je, bronię jego tradycyjnych form, ale nie ma tu miejsca na żadną metafizykę ani transcendencję. Jeśli otwieramy się podczas wieczerzy wigilijnej na jakieś obszary pozarealne, to są to przestwory łączności ze zmarłymi, z naszymi przodkami. Gdybyśmy naprawdę potrzebowali metafizyki, to świętowalibyśmy Wielki Piątek” - ocenia Mikołejko i dodaje, że w Polsce żadne z Dziesięciu Przykazań nie jest przestrzegane w stu procentach, a w ogóle, to prowadzimy niechlujne życie moralne.
Jak znam życie, to tego typu rozpoznania na niewielu robią wrażenie. Zwłaszcza, że nie są jakąś szczególną nowością. Nie od dziś nie najlepiej wypadamy jako katolicy w oczach badaczy i sporej części publicystów. Niektórym to spowszedniało, inni widzą w tego typu analizach dużą dozę przesady, a nawet złej woli, jeszcze inni rozkładają bezradnie ręce lub tkwią w przekonaniu, że ich to wszystko nie dotyczy, bo oni po prostu robią swoje najlepiej jak potrafią.
Mało kto zdaje sobie sprawę, że właśnie nadarza się znakomita okazja aby to, o czym w okolicach świąt mówią badacze i dziennikarze, skonfrontować z rzeczywistością. Właśnie jest szansa, aby na dużej próbie przeprowadzić sprawdzian, jacy jesteśmy jako katolicy. Mało tego, jest okazja, aby na ten temat przeprowadzić mnóstwo rozmów. Właśnie jest czas kolędowania, czyli duszpasterskich odwiedzin w domach.
Nie kryłem i nie kryję, że nie lubię kolędy. A to z kilku powodów. Nie tylko dlatego, że nie mam natury domokrążcy ani nie przepadam za porównywaniem mnie do inkasenta. Nie lubię kolędy, bo nie znoszę pustosłowia, rozmów o niczym, atmosfery sztuczności i przyklejonych do twarzy uśmiechów. Lubiłbym kolędować, gdyby rzeczywiście były to duszpasterskie odwiedziny i przynajmniej w części odwiedzanych domów i mieszkań dało się pogadać o sprawach wiary, o Bogu, o dylematach, wątpliwościach, zmaganiach duchowych itp. Kiedyś próbowałem to robić. Zderzałem się z murem zdziwienia, niechęci, a nawet wrogości. Ludzie, których spotykałem nie chcieli podejmować takiej tematyki. Jeśli już chcieli rozmawiać na tematy „kościelne”, to głównie wylewali pretensje na to czy tamto, co im się w parafii albo „w Kościele” nie podoba.
„Polski katolicyzm zawiera taką liczbę naddatków, że trudno oceniać autentyczną religijność Polaków. Sekularyzacja nie może tego zniszczyć, bo dotyczy samej religii, a nie tożsamości. Nasza wiara, duchowość, świadomość teologiczna, nawet uczestnictwo w kulcie jest słabe i szczątkowe. Ale Polacy czują, że jeśli to zniknie, to stracą wszystko, co ich określa, więc nie chcą się tego wyrzec” - przeczytałem prawie rok temu opinię psychologa Bartłomieja Dobroczyńskiego zamieszczoną przez jeden z miesięczników.
Jeśli nie zaczniemy chcieć się z tym wszystkim skonfrontować, o tym wszystkim rozmawiać, to i tak zniknie. I stracimy wszystko, co nas określa. Jako polskich katolików.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.
Raport objął przypadki 79 kobiet i dziewcząt, w tym w wieku zaledwie siedmiu lat.
Sejm przeciwko odrzuceniu projektu nowelizacji Kodeksu karnego, dotyczącego przestępstw z nienawiści
W 2024 r. funkcjonariusze dolnośląskiej KAS udaremnili nielegalny przywóz prawie 65 ton odpadów.