Sytuacja w Tunezji po społecznych protestach stopniowo się normalizuje, pozostaje nadal jednak bardzo trudna. Kraj przeżywa poważną zapaść gospodarczą, którą pogłębiła pandemia. Ceny towarów wzrosły dwukrotnie, rozpowszechniła się bieda. Brakuje pracy a młodzi zaczynają wątpić w pomyślną przyszłość.
„Ludzie czekają na gest sprzyjający nowemu otwarciu. Nie jest ważne skąd przyjdzie, ważne, żeby wreszcie nadszedł” – uważa wikariusz generalny archidiecezji w Tunisie. Ks. Léonce Zinzéré wskazuje, że decyzja o przejęciu władzy wykonawczej w kraju przez prezydenta Kaïsa Saïeda przyniesie dobre rezultaty i poprawi warunki życia obywateli, zgadzających się w większości z decyzjami głowy państwa. Naród od rządzących oczekuje, że będą zdolni do otwarcia pomyślnej przyszłości przed Tunezją.
Ks. Zinzéré zauważa, że szczególnie niepokojąca jest obecnie sytuacja dobrze wykształconych młodych ludzi, z których wielu decyduje się na emigrację, w poszukiwaniu lepszych warunków życia. Podkreśla zarazem, że Kościół w Tunezji, który pozostaje w mniejszości, stanowi wielkie wsparcie moralne dla mieszkańców kraju. Jest on złożony głównie z cudzoziemców, którzy starają się pomagać ludziom, aby nie tracili nadziei na pomyślną przyszłość. Bardzo aktywna jest miejscowa Caritas. Wsparcie obejmuje szczególnie zakup żywności i leków.
W sobotni wieczór 22 lutego siedem kościołów w Nowej Zelandii padło ofiarą podpaleń.
Części lwów i lampartów są sprzedawane na 80 proc. badanych rynków.
"Pomimo delikatnego stanu zdrowia, Ojciec Święty nadal myśli i modli się..."
Licznie obecni byli kardynałowie i pracownicy urzędów Stolicy Apostolskiej.