Wszystko wskazuje, że zamach był inicjowany przez rosyjskie służby

PAP

publikacja 18.11.2025 13:39

Rosyjskie służby chcą rozchwiać społeczeństwo, chcą nas wystraszyć.

Wszystko wskazuje, że zdarzenie na kolei, można powiedzieć wręcz zamach terrorystyczny, był inicjowany przez rosyjskie służby specjalne - powiedział we wtorek rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński. Rosyjskie służby chcą rozchwiać społeczeństwo, chcą nas wystraszyć - dodał.

Na trasie Warszawa - Dorohusk doszło 15-17 listopada do dwóch aktów dywersji. Podczas pierwszego, w miejscowości Mika (woj. mazowieckie, pow. garwoliński), eksplozja ładunku wybuchowego zniszczyła tor kolejowy. W innym miejscu, niedaleko stacji kolejowej Gołąb (pow. puławski, woj. lubelskie) w niedzielę, pociąg z 475 pasażerami musiał nagle hamować z powodu uszkodzonej linii kolejowej. We wtorek odbyło się nadzwyczajne posiedzenie rządowego komitetu ds. bezpieczeństwa z udziałem dowódców wojskowych, szefów służb i przedstawiciela prezydenta.

- Zleceniodawcy, a wszystko na to wskazuje, że są to rosyjskie służby specjalne, bardzo chcieliby wiedzieć, w którą stronę to postępowanie zmierza. Za które sznurki ciągną nasi funkcjonariusze, czy po których nitkach do kłębka chcą dojść - powiedział we wtorek Dobrzyński, pytany o akty dywersji.

Zaznaczył też, że w mediach pojawia się na ten temat dużo doniesień, które należy weryfikować. - Informacje, które pochodzą z niewiadomych źródeł, które potem są powielane przez niektóre media, mogą być typową ruską dezinformacją. Rosyjskie służby chcą spowodować rozchwianie naszego społeczeństwa, chcą nas wystraszyć - powiedział.

Zapewnił, że polscy policjanci i funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego trzymają rękę na pulsie i robią wszystko, żeby tę sprawę wyjaśnić.

- Wszystko wskazuje na to, że ten, można powiedzieć, wręcz zamach terrorystyczny, był inicjowany przez służby specjalne wschodu - podkreślił rzecznik.

Jak dodał, rosyjskie służby będą chciały wykorzystać tę sytuację, by dezinformować i wskazywać na ewentualne wątki ukraińskie.

Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie aktów dywersji o charakterze terrorystycznym, skierowanych przeciwko infrastrukturze kolejowej i popełnionych na rzecz obcego wywiadu. Śledztwo, jak przekazano, będzie prowadzone przez zespół prokuratorów. W skład zespołu wejdą prokuratorzy z Mazowieckiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej oraz funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Centralnego Biura Śledczego Policji.

Śledztwo dotyczy uszkodzenia infrastruktury linii kolejowej nr 7 na trasie Warszawa Wschodnia-Dorohusk. Chodzi o uszkodzenie torów przy użyciu materiałów wybuchowych w okolicach miejscowości Mika (powiat garwoliński) oraz uszkodzenia torów w okolicach miejscowości Gołąb (powiat puławski). Działania te, jak podała prokuratura, sprowadziły bezpośrednie niebezpieczeństwo katastrofy w ruchu lądowym, zagrażające życiu i zdrowiu wielu osób oraz mieniu w wielkich rozmiarach.

Sekretarz generalny NATO Mark Rutte poinformował w poniedziałek, że jest w kontakcie z polskimi władzami w sprawie eksplozji, a Kwatera Główna NATO czeka na wyniki śledztwa. 

***

Rzecznik Prokuratury Krajowej prok. Przemysław Nowak pytany na antenie Polsat News o postępy w śledztwie dotyczącym aktów dywersji na kolei przekazał, że na miejscu zdarzenia w powiecie garwolińskim znaleziono kabel, który najprawdopodobniej służył do zainicjowania wybuchu, który uszkodził tor.

Na trasie Warszawa - Dorohusk doszło w dniach 15-17 listopada do dwóch aktów dywersji. W miejscowości Mika (woj. mazowieckie, pow. garwoliński), eksplozja ładunku wybuchowego zniszczyła tor kolejowy. W innym miejscu, niedaleko stacji kolejowej Gołąb (pow. puławski, woj. lubelskie), pociąg z 475 pasażerami musiał nagle hamować z powodu uszkodzonej linii kolejowej. 

- Na miejscu zdarzeń zabezpieczyliśmy szereg dowodów. Te ślady pomogą nam w ustaleniu sprawców, a następnie postawieniu ich przed sądem. W powiecie garwolińskim znaleziono kabel, który najprawdopodobniej służył do zainicjowania wybuchu - powiedział prok. Nowak.

***

W czy SKW będą badały hipotezy dotyczące kamery zamontowanej w pobliżu uszkodzonych torów na trasie Warszawa - Lublin - powiedział we wtorek wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. Jego zdaniem mogło chodzić o zarejestrowanie wybuchu lub przeciwdziałanie ew. demontażowi ładunku wybuchowego.

Kosiniak-Kamysz we wtorek w Radiu ZET pytany był m.in. o ustalenia reportera radia dotyczące kamery zamontowanej w pobliżu uszkodzonych torów oraz o to, czy sprawcy chcieli zarejestrować potencjalną katastrofę.

- Albo wybuch, albo obserwacja miejsca, w którym to było umieszczone, by nikt tego nie zdemontował, by mieli na bieżąco podgląd i informacje. Takie hipotezy przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego czy Służbę Kontrwywiadu Wojskowego będą badane - opowiedział szef MON.

 

 

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona