Egipskie władze powinny wysłuchać skarg miejscowych chrześcijan i skutecznie przeciwdziałać ich prześladowaniom i dyskryminacji – oświadczył zwierzchnik prawosławnych Koptów.
87-letni patriarcha Shenouda III odniósł się do gwałtownych demonstracji, które trwają w egipskich miastach po noworocznym zamachu na koptyjski kościół w Aleksandrii. Zginęły w nim, przypomnijmy, 22 osoby. Prawosławny zwierzchnik wezwał rozgoryczonych wiernych do zachowania spokoju. Zaznaczył jednak, że okazywany dzisiaj gniew narasta w nich od dawna. Jest bowiem reakcją na postępującą dyskryminację 10-procentowej mniejszości chrześcijańskiej w Egipcie.
Z kolei przedstawiciel katolickich Koptów, bp Botros Fahim Hanna z Kairu, przestrzegł przed spychaniem odpowiedzialności za zamach na terrorystów z zagranicy. Bp Hanna przypomniał, że również w Egipcie rozwija się muzułmański fundamentalizm. Sprzyja temu promowana przez władze od 40 lat islamizacja kraju, która obejmuje wszystkie sektory życia. Fundamentalizmu i nietolerancji względem chrześcijan Egipcjanie uczą się już w podstawówkach. Świadczą o tym podręczniki, którymi posługują się niektóre szkoły – zaznaczył katolicki hierarcha.
Osobliwą formę protestu wybrali natomiast wierni zaatakowanej w Nowy Rok koptyjskiej parafii w Aleksandrii. Sprzeciwiają się oni rozporządzeniu lokalnych władz, które nakazały usunąć ze świątyni ślady po zamachu. „Wierni chcą zachować na ścianach ślady krwi. Dla nich jest to krew męczenników” – wyjaśnia proboszcz ks. Mena.
Należał do szkoły koranicznej uważanej za wylęgarnię islamistów.
Pod śniegiem nadal znajduje się 41 osób. Spośród uwolnionych 4 osoby są w stanie krytycznym.
W akcji przed parlamentem wzięło udział, według policji, ok. 300 tys. osób.
Jego stan lekarze określają już nie jako krytyczny, a złożony.