Amerykańskie media i komentatorzy w ponurym tonie podsumowali we wtorek zakończoną wojnę USA w Afganistanie. "Washington Post" pisze o "moralnej porażce", telewizja NBC o upokorzeniu Ameryki, a publicysta "New York Timesa" o porażce amerykańskich elit.
"Zostaliśmy upokorzeni. Amerykańskie imperium jest kolejnym, które - może nie upadło, ale potknęło się w Afganistanie. Przyszliśmy, walczyliśmy i wychodzimy, współpracując z wrogiem, by zapewnić, że się spakowaliśmy i wyjdziemy na czas" - powiedział, niemal powstrzymując łzy, wieloletni bliskowschodni korespondent telewizji NBC Richard Engel, komentując poniedziałkowe ogłoszenie końca amerykańskiej misji wojskowej w Afganistanie.
W podobnym tonie wypowiada się korespondent "New York Timesa" i weteran wojny Thomas Gibbons-Neff.
"Koniec najdłuższej wojny Ameryki był bezceremonialny - śmieci targane przez wiatr przez jedyny pas startowy międzynarodowego lotniska w Kabulu, Afgańczycy wałęsający się pod bramami, wciąż na próżno czekający na ewakuację, talibowie strzelający zwycięsko w nocne niebo" - pisze dziennikarz. "Afganistan po raz kolejny dokończył cykl, który wielokrotnie definiował ostatnie 40 lat przemocy i wstrząsów: po raz piąty od czasu sowieckiej inwazji w 1979, jeden porządek upadł i powstał nowy. To, co za każdym razem następowało potem, to zemsta, wyrównywanie rachunków i na końcu kolejny cykl chaosu i wojny" - dodaje.
Z kolei konserwatywny publicysta "NYT" Ross Douthat uważa, że 20-letnia wojna okazała słabość "zdolności Ameryki jako supermocarstwa, naszej misji w Afganistanie i klasy generałów, oficjeli, ekspertów i polityków, którzy podtrzymywali jej pokoleniowe wydłużenie". Douthat twierdzi, że choć prezydent Biden zasługuje na krytykę za chaotyczny koniec wojny, to głównym winowajcą są najgłośniejsi krytycy obecnego prezydenta.
"Okoliczności, w których wycofanie wojsk musiało się wydarzyć, są dewastującym oskarżeniem polityk prowadzonych przez jego trzech poprzedników, które razem kosztowały ok. 2 000 000 000 000 dol. i nie zdołały zbudować niczego w sferze politycznej lub militarnej, co przetrwałoby chociaż sezon bez dodatkowych amerykańskich pieniędzy i nadzoru wojskowego" - pisze komentator.
Komentarze redakcyjne "Washington Post" i "Wall Street Journal" skupiają się natomiast na fakcie, że po wycofaniu wojsk USA w Afganistanie wciąż pozostali obywatele USA i afgańscy sojusznicy Ameryki, którym obiecano ewakuację.
"Ameryka zostawia tysiące ludzi w Afganistanie. To moralna klęska (...) zapisana na konto nie działań wojskowego i dyplomatycznego personelu w Kabulu, (...) lecz błędów strategicznych i taktycznych, popełnionych przez Bidena i jego administrację" - twierdzi "Washington Post".
Z kolei rada redakcyjna "Wall Street Journal" pisze, że 30 sierpnia będzie "dniem okrytym hańbą".
"Ostatni amerykańscy żołnierze opuścili Kabul w poniedziałek, (...) kończąc 20-letni konflikt, ale też zmniejszając nadzieję na ucieczkę dziesiątek tysięcy afgańskich tłumaczy i innych, którzy pomogli Ameryce" - pisze konserwatywny dziennik. "Wielu z nich zostanie poddanych torturom i zabitych, razem z ich rodzinami" - dodaje.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.