Premier Izraela Benjamin Netanjahu i MSZ tego kraju zdecydowanie odrzucili w poniedziałek międzynarodowe protesty przeciwko burzeniu historycznego budynku hotelowego we Wschodniej Jerozolimie. Na jego miejscu ma powstać apartamentowiec dla 20 żydowskich rodzin.
Odpowiadając na oświadczenie amerykańskiej sekretarz stanu Hillary Clinton, która zarzuciła Izraelowi, że podkopuje szanse procesu pokojowego, premier Netanjahu zabrał głos w obronie decyzji wyburzenia Hotelu Shepherd, na miejscu którego ma powstać izraelski apartamentowiec.
"Działania podjęte wczoraj na terenie Hotelu Shepherd były prowadzone przez osoby prywatne zgodnie z izraelskim prawem, a rząd Izraela nie ma z tym nic wspólnego" - brzmi oświadczenie wydane przez biuro premiera. Netnajahu dodał, że Izraelczycy mają prawo mieszkać w Jerozolimie, gdzie zechcą.
Szefowa dyplomacji USA po przybyciu w poniedziałek rano do Abu Zabi na rozmowy w sprawie wskrzeszenia procesu pokojowego na Bliskim Wschodzie oświadczyła: "Jesteśmy bardzo zaniepokojeni rozpoczęciem wyburzania Hotelu Shepherd we Wschodniej Jerozolimie. Wierzymy, że poprzez prowadzone z dobrą wolą negocjacje, strony powinny dojść do rozwiązań, które spełnią ich aspiracje w kwestii Jerozolimy i zachowanie jej statusu".
Na ogłoszone w niedzielę oświadczenie stojącej na czele dyplomacji UE Catherine Ashton, potępiające wyburzenie Hotelu Shephard, ostro zareagował rzecznik izraelskiego MSZ Jigal Palmor: "Nazywanie Jerozolimy miejscem żydowskiego osadnictwa jest nieporozumieniem i obrazą dla historii miasta" - powiedział.
Ashton, dając wyraz stanowisku UE, oświadczyła: "Zdecydowanie potępiam zburzenie tego ranka Hotelu Shepherd w związku z budową nowego nielegalnego osiedla (we Wschodniej Jerozolimie). Przypominam, że osiedla te są nielegalne w świetle prawa międzynarodowego".
Szefowa unijnej dyplomacji podkreśliła również, że "Wschodnia Jerozolima stanowi część okupowanego terytorium palestyńskiego", a "Unia Europejska nigdy nie uznała jego aneksji".
Rzecznik izraelskiego MSZ, krytykując wypowiedzi Clinton i Ashton, oświadczył: "Nie rozumiem, jak można mieszać kwestie prawa do prywatnej własności, prawa międzynarodowego i polityki". Palmor dodał, że "hotel jest własnością prywatną, której wykorzystanie nie ma nic wspólnego z dyplomacją".
Także Egipt i Jordania, jedyne dwa państwa arabskie, które podpisały układy pokojowe z Izraelem, potępiły burzenie "historycznego hotelu we Wschodniej Jerozolimie". Egipskie MSZ w ogłoszonym w niedzielę oświadczeniu oskarżyło rząd Netanjahu o próbę "judaizacji Świętego Miasta i usunięcia jego palestyńskich mieszkańców".
Jak przypomina agencja Reutera, Hotel Shepherd został zbudowany w latach 30. w arabskiej dzielnicy Jerozolimy Szejk Dżarra jako willa dla Hadż Amina Husseiniego, muftiego Jerozolimy. Walczył on z Brytyjczykami i z syjonistami, a w latach II wojny światowej został sprzymierzeńcem Hitlera. Po 1945 roku władze brytyjskie skonfiskowały Hotel Shepherd.
W wyniku wojny sześciodniowej 1967 roku budynek przejęli Izraelczycy. Dwadzieścia lat później rząd izraelski sprzedał go amerykańskiemu biznesmanowi, zwanemu na Florydzie "królem bingo" Irvingowi Moskowitzowi. Przez wiele lat finansował on zakładanie żydowskich osiedli na okupowanych ziemiach palestyńskich.
W 2009 roku burmistrz Jerozolimy udzielił pozwolenia na wyburzenie Hotelu Shepherd i zbudowanie na jego miejscu luksusowego apartamentowca dla 20 izraelskich rodzin.
We Wschodniej Jerozolimie, którą Palestyńczycy uważają za stolicę swego przyszłego państwa, i na podmiejskich terenach Zachodniego Brzegu Jordanu mieszka obecnie 190 tys. Izraelczyków i 250 tys. Palestyńczyków.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.