Nasza postawa wobec tych, którym się należy – to temat rzeka.
W kapucyńskim biuletynie misyjnym brat Piotr Walocha objaśnia afrykańskie przysłowia. Dew ge toge deji ne de keme – to w języku ngambay znaczy tyle co: „stary człowiek żebrze oczami”. Starsi ludzie w Afryce z powodu wieku i doświadczenia są otaczani szacunkiem. Ze względu na to poważanie nie mogą żebrać, aby nie narazić się na odmowę, a tym samym na utratę godności. Punkt ciężkości przenosi się tu w charakterystyczny sposób: oni nie mogą prosić, aby nie stracić szacunku w oczach młodszych, ale młodzi powinni im usłużyć bez proszenia, ze względu na ten szacunek właśnie.
Nasza postawa wobec tych, którym się należy – to temat rzeka. Choć oczywiście najchętniej rozprawialibyśmy o tym, co i komu na pewno się nie należy:) W idealnym świecie mielibyśmy tu nieustającą wymianę przysług, każdy by wiedział co, komu i działał z ochotą. W naszym nieidealnym świecie wymaga to wysiłku, pokory, a czasem może nie heroizmu, to za mocne słowo, ale jakiejś dozy samozaparcia na pewno. Bo nad wyraz chętni jesteśmy do pozbawiania innych tego, co przysługuje im choćby z racji wieku, społecznej funkcji czy nawet zwykłego człowieczeństwa. Oczywiście argumenty na takie żonglowanie przywilejami zawsze się znajdą, mniej czy bardziej słuszne. Ten najważniejszy jest jednak zazwyczaj taki, że racja jest (musi być) po naszej stronie.
Cóż robić. Rachunek sumienia każdy musi przeprowadzić sam dla siebie, jak zawsze. A rozstrzał jest tu naprawdę duży: od domowników po polityków, od podwładnych po celebrytów. Dawać bez proszenia – nie jest to przecież idée fixe, a konieczność dnia codziennego.
Schyłek października wskazuje zresztą na jeszcze jedną grupę „starszych” w naszym otoczeniu: całą rzeszę ludzi, którzy nas poprzedzili na drodze do wieczności. I tutaj walutą jest miłość: modlitwa za zmarłych, jałmużna i inne czyny miłosierdzia podejmowane w ich intencji. Jan Paweł II pisał w Novo millenio ineunte o potrzebie „wyobraźni miłosierdzia”, o dobru, które świadczy się innym w poczuciu wspólnoty. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby objąć taką postawą także dusze czyśćcowe.
Tradycja Kościoła uczyła i uczy zaangażowania w tym względzie. Czasem tylko jakby w nas, współczesnych wierzących, ciutkę tej troski mniej. Być może więc jednym z owoców pandemii, kiedy tak realna jest śmierć, powinien być w naszym życiu właśnie ten: zdolność do bycia bliźnim dla cierpiącego w czyśćcu człowieka.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.