Były wiceprezydent USA Dick Cheney nazwał w sobotę prezydenta Egiptu Hosniego Mubaraka dobrym przyjacielem i sojusznikiem Stanów Zjednoczonych. Zaapelował do administracji Baracka Obamy o ostrożne działania w związku z niepokojami w Egipcie.
Dzień wcześniej prezydent Obama w zawoalowany sposób sugerował, aby Mubarak, choć nie natychmiast, opuścił urząd, by dać Egiptowi możliwość pokojowej transformacji. Cheney uważa, że zbyt mocne naciski na Mubaraka mogą dać odwrotny skutek.
"Właśnie dlatego dyplomacja prowadzona jest w zaciszu. Są powody, aby zachować dyskrecję. Sądzę, że prezydent Mubarak powinien być traktowany tak, jak na to zasługiwał przez lata, gdyż był dobrym przyjacielem" - powiedział były amerykański wiceprezydent na uroczystości setnej rocznicy urodzin prezydenta Ronalda Reagana.
Cheney przypomniał, że Mubarak umożliwił amerykańskiemu lotnictwu działania w regionie w wojnie w Zatoce Perskiej w 1991 roku i wysłał egipskie oddziały do walki u boku sił USA przy oswobodzeniu Kuwejtu.
"Jest dobrym człowiekiem, dobrym przyjacielem i sojusznikiem USA. Powinniśmy o tym pamiętać" - podkreślił Cheney.
W Kairze, Aleksandrii i innych miastach Egiptu od 12 dni trwają masowe demonstracje, których uczestnicy domagają się natychmiastowego ustąpienia prezydenta Mubaraka.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.