W Warszawie odbyły się uroczystości 70. rocznicy aresztowania o. Maksymiliana Kolbego przez gestapo i osadzenia go na Pawiaku.
Jak przyznaje o. Marek Wódka OFMConv, rzecznik Roku Kolbiańskiego w słynnym więzieniu w centrum Warszawy nie zachowały się żadne urzędowe akta dotyczące o. Maksymiliana. Wiedzę o jego pobycie na Pawiaku czerpiemy z relacji ówczesnych współwięźniów. „Z tych świadectw dowiadujemy się, że o. Maksymilian pracował przez jakiś czas w więziennej bibliotece, także przebywał w izbie chorych. Ale na szczególną uwagę zasługuje fakt, że przed Wielkanocą urządził rekolekcje dla więźniów. To wszystko sprawiało, że osadzeni darzyli go wielkim szacunkiem i zaufaniem” – podkreślił o. Wódka.
„Widziałem, jak 17 lutego 41 roku pod klasztorem w Niepokalanowie stały dwa samochody Gestapo. Ale dopiero po jakimś czasie dowiedziałem się od braci, że przyjechały one po ojca Maksymiliana” - wspomina Mieczysław Guzik (l. 86). W czwartek minęła 70. rocznica aresztowania i osadzenia w wiezieniu na Pawiaku w Warszawie św. Maksymiliana Marii Kolbego.
Guzik jako nastolatek służył o. Kolbemu do mszy świętej. A dziś, po latach wziął udział w uroczystościach rocznicowych.
Franciszkanina zapamiętał jako człowieka szczerego, pobożnego, bardzo pogodnego, rodzinnego, otwartego na każdego człowieka. „Św. Maksymilian był naprawdę wyjątkowy. Był święty. Od początku był święty” – przekonuje mieszkaniec Topołowy k. Niepokalanowa.
W Muzeum na Pawiaku aktorzy scen warszawskich: Marek Wójcicki, Tomasz Budyta i Edward Bukowian przypomnieli rok 1941. Przedstawili „Mękę św. Maksymiliana” (aresztowanie, osadzenie na Pawiaku, deportacje do Auschwitz i śmierć męczeńską w Bloku 11 niemieckiego obozu w Oświęcimiu) wg scenariusza prof. Kazimierza Brauna do dramatu „Maximilianus”.
Po spektaklu uczestnicy uroczystości modlitwą i minutą ciszy uczcili pamięć o św. Maksymilianie.
Ceremonia upamiętniająca osadzenie o. Maksymiliana w więzieniu na Pawiaku zakończyła się złożeniem biało-czerwonych kwiatów pod pomnikiem „Drzewo Pawiaka” na dziedzińcu Muzeum (Drzewo jest ostatnim świadkiem wydarzeń z tamtego okresu - przyp. red).
Kwiaty złożyli przedstawiciele Senatu RP, Związku Gmin Kolbiańskich, władz samorządowych województwa mazowieckiego, przedstawiciele konferencji wyższych przełożonych zakonów męskich i franciszkanie.
W warszawskim kościele ojców franciszkanów wierni wzięli udział we mszy św. pod przewodnictwem biskupa pomocniczego archidiecezji warszawskiej Mariana Dusia. Eucharystię koncelebrowali m.in. wysłannik generała Zakonu Franciszkanów z Rzymu, przełożeni polskich prowincji z Warszawy, Gdańska i Krakowa oraz klasztorów w Niepokalanowie i Harmężach k. Oświęcimia.
Hierarcha przypomniał za Senatorami Rzeczypospolitej Polskiej, ogłaszającymi rok 2011 Rokiem św. Maksymiliana, że Męczennik z Auschwitz jest „symbolem ofiar nazizmu i symbolem trudnych wyborów obecnych w życiu każdego człowieka”.
Bp Duś w okolicznościowym kazaniu wyraził nadzieję, „że tegoroczne obchody kolbiańskie umocnią Kościół w Polsce świadectwem męczeństwa ojca Maksymiliana oraz dodadzą Polakom męstwa w wyznawaniu Ewangelii i przyznawaniu się do Chrystusa”.
Wezwał ponadto wszystkich obecnych do modlitwy przez wstawiennictwo świętego zakonnika. „Módlmy się nieustannie, by decyzje, które podejmujemy podobały się Panu Bogu, a Ojczyźnie naszej przynosiły zawsze prawdziwe dobro. Byśmy w tych trudnych czasach zachowali czystość serca, które zaowocuje dobrem i prawdziwym świadectwem chrześcijańskiego życia” - apelował.
Ze słynnego więzienia na Pawiaku w centrum Warszawy nie zachowały się żadne urzędowe akta dotyczące o. Maksymiliana. Całą wiedzę o osadzeniu franciszkanina czerpiemy tylko z relacji ówczesnych więźniów.
Dowiadujemy się od nich tego, że o. Kolbe pracował przez jakiś czas w więziennej bibliotece, że przebywał w izbie chorych, że przed Wielką Nocą 41 roku wygłosił rekolekcje dla współwięźniów, że wiele spowiadał i że był bardzo spokojny.
O. Maksymilian Kolbe już nigdy nie wrócił z Pawiaka do Niepokalanowa. 28 maja 1941 r. trafił do obozu koncentracyjnego Auschwitz, gdzie otrzymał numer 16670. Pod koniec lipca dobrowolnie poszedł na śmierć męczeńską za nieznanego sobie Franciszka Gajowniczka – męża i ojca rodziny. 14 sierpnia 1941 r. w celi głodowej, dobity zastrzykiem fenolu, skonał. 10 października 1982 roku został wpisany w poczet świętych przez Jana Pawła II.
Sugerował, że obecna administracja może doprowadzić do wojny jądrowej.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.