Rosyjski oligarcha ukraińskiego pochodzenia, którego ciało znaleziono w garażu jego rezydencji pod Londynem, przez ostanie dwa lata żył w strachu, że znajduje się na putinowskiej liście osób do zlikwidowania - podał w piątek dziennik "Sun".
W czwartek brytyjskie media informowały o tajemniczej śmierci Michaiła Watforda (jego prawdziwe nazwisko brzmi Tołstoszeja), który dorobił się na handlu ropą i gazem, a po przyjeździe do Wielkiej Brytanii zajął się obrotem nieruchomościami. W poniedziałek jego ciało znaleziono w garażu jego wartej 18 mln funtów rezydencji.
Wprawdzie policja oświadczyła, że na obecnym etapie śledztwa nie uważa, by zgon nastąpił w podejrzanych okolicznościach, ale sam fakt, że stało się to kilka dni po rosyjskiej napaści na Ukrainę jest zastanawiający.
W piątek "Sun" podał, powołując się na sąsiadkę Watforda, że oligarcha przez ostatnie dwa lata poważnie się obawiał, iż prezydent Rosji Władimir Putin nakazał zlikwidowanie go. Rozmówczyni gazety powiedziała, że nie wierzy, by Watford sam się powiesił.
Ujawniła też, że był on dobrym znajomym Borysa Bieriezowskiego, innego rosyjskiego oligarchy i krytyka Putina, którego ciało w 2013 r. znaleziono w jego domu pod Londynem. Choć wyglądało, że Bieriezowski sam się powiesił, w śledztwie nie ustalono, czy faktycznie tak było.
Co więcej, jak podał "Daily Mail", w niedalekiej odległości od Watforda mieszał rosyjski biznesmen Aleksander Pieriepiliczny, który w 2010 r. ujawnił wielomilionowe oszustwa podatkowe w Rosji, po czym dwa lata później zmarł niedaleko domu w niewyjaśnionych okolicznościach.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.