W związku z katastrofą nuklearną w Japonii Ukraina wzmocniła kontrolę własnych elektrowni atomowych pod względem bezpieczeństwa - poinformowała we wtorek państwowa kompania Energoatom, zarządzająca siłowniami jądrowymi w tym kraju.
"Powinniśmy wyciągnąć wnioski z sytuacji w japońskich elektrowniach atomowych, do których doszło w wyniku trzęsienia ziemi. Niewykluczone, że będziemy musieli zmienić priorytety w programach bezpieczeństwa ukraińskich elektrowni" - oświadczył prezes Energoatomu Jurij Nedaszkowski.
Prezes polecił podlegającym mu elektrowniom atomowym sprawdzenie gotowości systemów awaryjnych, uściślenie planów ewakuacyjnych oraz wzmocnienie ochrony obiektów atomowych.
Na Ukrainie działa 15 reaktorów atomowych w elektrowniach: w Równem na zachodzie kraju, Chmielnickim w centrum, w okolicach Mikołajowa (południe) oraz w Zaporożu (wschód).
Piąta elektrownia - w Czarnobylu na północ od Kijowa - została zamknięta po katastrofie w 1986 r., w wyniku której skażeniu uległo ok. 100 tys. km kwadratowych powierzchni.
W niedzielę MSZ w Kijowie zaproponowało władzom Japonii pomoc swych ekspertów ds. energetyki jądrowej oraz zadeklarowało, że gotowe jest wysłać do tego kraju ratowników, wprawionych w usuwaniu skażenia radioaktywnego.
"Ukraina ma duże doświadczenie w usuwaniu następstw skażenia, zdobyte w trakcie katastrofy elektrowni atomowej w Czarnobylu" - głosił komunikat ukraińskiej dyplomacji.
Władze w Kijowie postawiły w stan gotowości 45-osobowy oddział gotowych do wylotu do Japonii ratowników. Specjalizują się oni w poszukiwaniach ludzi pod zawałami budynków i dysponują szkolonymi do tego psami.
Prócz nich gotowi do wyjazdu do Japonii są fachowcy z tzw. wywiadu radiacyjnego, którzy mogą pracować w napromieniowanej strefie - przekazało w niedzielę MSZ Ukrainy.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"
Wydarzenie mogło oglądać na ekranach telewizorów ponad 500 milionów ludzi na całym świecie.