Działania zbrojne na wschodzie Ukrainy szczególnie odczuwalne są przez przebywające tam dzieci. Wiele z nich mieszka od przeszło trzech miesięcy ze swoimi rodzicami czy opiekunami w schronach i piwnicach, gdzie brakuje światła oraz gazu. Na ile to możliwe, docierają do nich przedstawiciele organizacji humanitarnych, takich jak Caritas.
W Charkowie, w którym w ostatnich dniach nasiliły się obstrzały, sytuacja humanitarna jest coraz bardziej dramatyczna. Ludzie żyją tutaj w ciągłym zagrożeniu życia. W wielu dzielnicach muszą ciągle ukrywać się przed obstrzałami. Bardzo dramatyczna jest sytuacja dzieci.
Mówi dyrektor Caritas-Spes diecezji charkowsko-zaporoskiej, ks. Wojciech Stasiewicz: „Największym dramatem, który się widzi, jest cierpienie i ból dzieci. Szczególnie tych przebywających w piwnicach. W tych miejscach, w których one już od pierwszego dnia wojny, aż po dzień dzisiejszy żyją. W warunkach bardzo trudnych. To jest niska temperatura i ziemia, na której mają materace czy łóżka polowe. Wyczerpanie, zmęczenie i stres widać najbardziej po dzieciach. Nie ma elektryczności i bieżącej wody. Dzieci zachowują się i przybierają wygląd swoich rodziców: zmęczonych i przygnębionych”.
W Charkowie miejscowy Caritas-Spes dzięki pomocy, jaką otrzymuje w znacznej mierze od Caritas Polska oraz Caritas Archidiecezji Lubelskiej, stara się codziennie docierać do miejsc, w których ukrywają się ludzie. Jak podkreśla ks. Stasiewicz, „tą największą pomocą jest nasza obecność. To, że jesteśmy z tymi ludźmi, że mamy dla nich czas, że uściśniemy im dłoń i obejmiemy ich. Myślę, że to jest tak naprawdę największe wsparcie i pomoc, jaką też możemy nieść tym osobom”.
Jednak jego poglądy nie zawsze są zgodne z katolickim nauczaniem.
Sugerował, że obecna administracja może doprowadzić do wojny jądrowej.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.