W niedzielę od godz. 8 rano otwarte są lokale wyborcze we Francji, w których ok. 48,7 mln zarejestrowanych wyborców odda głos, by wybrać 577 deputowanych Zgromadzenia Narodowego. W przedwyborczych sondażach prowadziły dwie koalicje: prezydencka i lewicy.
Lokale wyborcze będą czynne od godz. 8 rano do godz. 18, 19 lub 20 (w dużych miastach). O 577 miejsc w niższej izbie parlamentu ubiega się 6293 kandydatów. Jeżeli żaden ze startujących w jednomandatowych okręgach wyborczych kandydatów nie otrzyma bezwzględnej większości głosów (liczba oddanych na niego głosów musi też wynosić co najmniej jedną czwartą wszystkich zarejestrowanych w danym okręgu wyborców) - deputowany zostanie wyłoniony w drugiej turze, która odbędzie się 19 czerwca.
W sondażach przedwyborczych prowadziły, osiągając bardzo zbliżone wyniki: centroprawicowa koalicja prezydenta Emmanuela Macrona Razem (Renesans, Ruch Demokratyczny-MoDem, Agir i Horizons) oraz koalicja lewicy Nupes (Nowa Ekologiczna i Społeczna Unia) pod przewodnictwem Jean-Luca Melenchona, szefa Francji Nieujarzmionej (LFI), w skład której wchodzą: LFI, Partia Socjalistyczna, koalicja Zielonych oraz Komunistyczna Partia Francji (PCF).
Prezydent Macron aby realizować swój program bez ustępstw potrzebuje bezwzględnej większości w Zgromadzeniu Narodowym, czyli 289 deputowanych. Taki wynik zapewniłby mu przeprowadzaniu reform, które mogą wywołać silne demonstracje na ulicach, takie jak m.in. wydłużenie wieku emerytalnego.
Celem Nupes jest ustanowienie Melenchona premierem i rządzenie w systemie kohabitacyjnym, czyli takim, gdy rząd i prezydent pochodzą z przeciwnych obozów politycznych.
Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen, posiadające obecnie 8 deputowanych, chce zdobyć od 30 do 50 mandatów, aby stworzyć grupę parlamentarną i zwiększyć swój wpływ na pracę izby.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"
Wydarzenie mogło oglądać na ekranach telewizorów ponad 500 milionów ludzi na całym świecie.