W wielu miastach Francji rozpoczęły się w czwartek kolejne manifestacje przeciwników reformy emerytalnej. Grupa protestujących kolejarzy wtargnęła w Paryżu do siedziby koncernu LVMH, należącego na najbogatszego człowieka świata, Francuza Bernarda Arnault.
Prawie 200 kolejarzy ze związku zawodowego CGT Sud Rail wtargnęło przy alei Montaigne do centrali koncernu LVMH, do którego należą m.in. marki dóbr luksusowych, jak Louis Vuitton, Christian Dior, Givenchy czy Hennesy.
Związkowcy wyposażeni w świece dymne domagali się, aby rząd "zajrzał do kieszeni bogaczy, aby sfinansować emerytury biedniejszych Francuzów". Grupa kolejarzy w zeszłym tygodniu wtargnęła do centrum finansowego, gdzie siedzibę ma m.in fundusz Black Rock.
Według instytutu Ifop 62 proc. Francuzów popiera protesty przeciwko reformie emerytalnej. "Na ulicach jest mniej ludzi, ale poparcie dla ruchu społecznego osiągnęło 62 proc, czyli o 11 punktów procentowych więcej niż w badaniu z 13 stycznia" - poinformował przedstawiciel Ifop w czwartek w radiu France Inter.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.