Prokuratura Okręgowa w Poznaniu ponownie umorzyła śledztwo w sprawie sterylizacji Wioletty Szwak. Według śledczych nie doszło do złamania prawa.
Mieszkanka Błot Wielkich (Wielkopolskie), której w 2009 roku odebrano dziecko, tuż po porodzie została ubezpłodniona w szpitalu w Szamotułach. Prokuratura, która badała tę sprawę, uznała, że pozbawienie płodności było uzasadnione i w grudniu 2009 roku umorzyła śledztwo. Zażalenie w tej sprawie złożyła pełnomocnik pokrzywdzonej. W styczniu 2010 roku Sąd Okręgowy w Poznaniu uchylił decyzję prokuratury.
Jak poinformowała w środę PAP Magdalena Mazur-Prus, rzecznik prasowy poznańskiej prokuratury, decyzja o ponownym umorzeniu została podjęta m.in. na podstawie ekspertyzy biegłego lekarza. Według prokuratury, kobieta przed porodem podpisała zgodę na cesarskie cięcie i wszelkie inne zabiegi potrzebne w trakcie skomplikowanego porodu, a zabieg sterylizacji był zasadny, biorąc pod uwagę stan zdrowia kobiety i stopień skomplikowania jej ciąży.
"Postępowanie dotyczyło spowodowania podczas zabiegu cesarskiego cięcia ubezpłodnienia Wioletty Szwak, a także wykonania zabiegu bez zgody pacjenta. W jego trakcie stwierdzono, że czyny te nie zawierają znamion czynu zabronionego" - powiedziała Mazur-Prus. Jak dodała, podczas drugiego postępowania ponownie przesłuchano wszystkie osoby: zarówno pracowników szpitala, jak i poszkodowaną.
"Najbardziej szczegółowo przesłuchano panią doktor wykonującą zabieg i asystującego jej lekarza. Zgromadzony materiał dowodowy wysłano do biegłego. Jak stwierdził biegły, działania lekarki w trakcie zabiegu miały swoje uzasadnienie kliniczne, nie było możliwości wybudzenia pacjentki i zapytania jej o zdanie, bo zagrożenie, które nastąpiło, było nagłe i nieprzewidywalne" - dodała.
Małgorzata Heller-Kaczmarska reprezentująca Wiolettę Szwak powiedziała w środę PAP, że decyzja prokuratury w tej sprawie jest błędna. "Przez cały czas w toku postępowania twierdzono, że trzeba było sterylizować, bo była obawa przyszłej ciąży. Dopiero gdy sąd zajął stanowisko, że nie może to być podstawą sterylizacji, lekarz operujący zaczął dramatyzować, jak ciężki był zabieg" - powiedziała PAP Heller-Kaczmarska. Jak dodała, rozważa złożenie w imieniu Wioletty Szwak aktu oskarżenia do sądu.
Sprawa dotyczy matki, której decyzją Sądu Rejonowego w Szamotułach kilka dni po porodzie została odebrana córeczka. Różę przekazano rodzinie zastępczej. We wrześniu 2009 roku dziecko na mocy decyzji szamotulskiego sądu wróciło do rodziców. W trakcie badania szpitalnej dokumentacji okazało się, że w trakcie porodu kobieta została wysterylizowana. Pierwszą decyzję prokuratury o umorzeniu uchylił sąd. Zdaniem sądu, uzasadnienie umorzenia było zbyt lakoniczne i nie przedstawiało sposobu rozumowania prokuratora umarzającego postępowanie.
Róża, córka Wioletty Szwak, która przyszła w lipcu 2009 roku na świat w szamotulskim szpitalu i zaraz po porodzie została odebrana rodzinie, obecnie - na mocy decyzji sądu w Szamotułach - mieszka z rodzicami. Dziecko będzie przebywało u biologicznych rodziców do czasu rozstrzygnięcia sprawy dotyczącej ograniczenia praw rodzicielskich małżeństwa Szwaków wobec czworga ich dzieci. Sprawa toczy się przed szamotulskim sądem.
W sprawę odebranego rodzicom noworodka włączyli się: Rzecznik Praw Dziecka, Rzecznik Praw Obywatelskich i minister sprawiedliwości.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.