W Afryce Zachodniej rozwija się kult Vivian Ogu, 14-latki z nigeryjskiego miasta Benin, którą zabito w 2009 r. Powstał ruch pod jej wezwaniem, a niedawno otwarto proces beatyfikacyjny. Nigeryjka zginęła, broniąc się za wszelką cenę przed gwałtem, po tym, jak wielokrotnie mówiła młodszym i rówieśnikom, że trzeba być gotowym nawet oddać życie w obronie dziewictwa.
Ks. Stephen Dumbiri, dyrektor Ruchu Vivian Ogu, zaznacza, iż dziewczyna od dziecka pozostawała bardzo zaangażowana we wspólnotę parafialną i życie duchowe. Pełniła przywódcze funkcje w grupach dziecięcych i młodzieżowych, angażowała się liturgię, organizowała akcje pomocowe dla ubogich. Ta skala zaskakuje, jeśli weźmie się pod uwagę, jak krótko przyszło jej żyć. Szczególnie bliska sercu Vivian była św. Maria Goretti i właśnie ze względu na historię tej męczenniczki często nawoływała swych rówieśników do troski o czystość. Podkreślała, że dziewictwo ma tak wielką wartość, iż należy oddać życie raczej niż pozwolić na jego utratę. Przypadkowo, właśnie tego dnia, kiedy zginęła, mówiła do dzieci z swej parafii o temacie dziewictwa, po raz kolejny zaznaczając, że trzeba je chronić nawet za cenę życia.
„Uzbrojeni mężczyźni napadli na ich dom i po tym, jak zabrali wszelkie cenne rzeczy, uprowadzili Vivian i jej siostrę do pobliskiego buszu. Dom Vivian stał bowiem na końcu ulicy i za nim rozciągał się busz - relacjonuje napad z 15 listopada 2009 r. ks. Dumbiri. - Było trzech mężczyzn, tylko lider ze strzelbą, a inni z siekierami. Przywódca wraz z jednym kolegą oddalili się z Vivian, a trzeci bandyta poszedł z jej starszą siostrą. Dziewczyny były na tyle niedaleko, że słyszały się nawzajem i Vivian mówiła siostrze: «nie pozwól im [na gwałt], nawet jeśli oznacza to śmierć»".
Bandyci widząc, że 14-latka pozostaje zdeterminowana, dali jej do zrozumienia, iż odmowa oznacza śmierć. Vivian odpowiedziała, że woli tę opcję. I wówczas postrzelili ją w brzuch. „W tym momencie jej siostra zdołała się wyrwać z uścisku bandyty, bo ten został rozproszony przez odgłos wystrzału - mówi ks. Dumbiri. - Była noc. Dziewczyna ukryła się na ziemi w buszu i po jakimś czasie poszła w stronę Vivian. Ta jeszcze żyła, ale jej siostra nie była w stanie jej przenieść. Vivian poprosiła więc siostrę, by zawołała rodziców. Choć siostrze Vivian udało się dotrzeć domu, to z powodu traumy nie potrafiła zaprowadzić rodziców do właściwego miejsca. Przeciwnie, zaczęła ich prowadzić w złym kierunku, więc nie mogli znaleźć Vivian. I dopiero odszukali jej ciało następnego dnia w buszu".
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.