Amerykański obraz "Drzewo życia" w reżyserii Terrence'a Malicka - z Bradem Pittem i Seanem Pennem w obsadzie - zdobył Złotą Palmę na zakończonym w niedzielę 64. Festiwalu Filmowym w Cannes.
Nagrodę dla najlepszej aktorki otrzymała Kirsten Dunst, doceniona za rolę panny młodej w "Melancholii" Larsa von Triera.
"Drzewo życia" ("The Tree of Life") to rozgrywająca się na przestrzeni wielu lat, a zakorzeniona w latach 50. historia rodziny z amerykańskiego środkowego Zachodu. W filmie przedstawione zostały losy Jacka - od dzieciństwa, po dorosłość. Dojrzałego Jacka zagrał Sean Penn. Dorosły bohater sięga wspomnieniami daleko w przeszłość, w czasy dzieciństwa. Wspomina swego ojca, w którego wcielił się Brad Pitt. Po latach Jack musi stawić czoło skomplikowanej relacji z ojcem. Jako człowiek dorosły syn czuje się zagubiony w nowoczesnym świecie, zastanawia się nad sensem i celem życia, zasadami wiary.
Złotą Palmę w imieniu Terrence'a Malicka odebrali w niedzielę producenci filmu: Sarah Green i Bill Pohlad.
"Drzewo życia" budziło w Cannes duże emocje. Po festiwalowym pokazie niektórzy krytycy okrzyknęli ten film arcydziełem, inni - uznali go za rozczarowujący i nie szczędzili mu gorzkich słów. Jest to piąty film w dorobku Malicka, jednego z najwybitniejszych reżyserów amerykańskich. Wcześniejsze cztery to: "Badlands" (1973), "Niebiańskie dni" (1978), "Cienka czerwona linia" (1998) i "Podróż do Nowej Ziemi" (2005). Za "Cienką czerwoną linię", zrealizowaną na podstawie powieści Jamesa Jonesa, Malick był nominowany do Oscara w kategorii najlepszy reżyser; wojenny film zdobył ponadto Złotego Niedźwiedzia w Berlinie.
Nagrodę za najlepszą rolę kobiecą na tegorocznym festiwalu w Cannes otrzymała Amerykanka Kirsten Dunst. Doceniono ją za kreację w filmie Larsa von Triera "Melancholia". Głównymi bohaterkami "Melancholii" są dwie siostry - grane przez Kirsten Dunst i Charlotte Gainsbourg. Podczas gdy w wielkiej posiadłości trwa przyjęcie weselne jednej z nich - Justine (Dunst) - do Ziemi zbliża się planeta, która przez miliony lat skrywała się za Słońcem. Może tylko minie Ziemię, dając niezwykły spektakl, a może uderzy w nią i spowoduje apokalipsę. "Melancholia", poetycka opowieść o groźbie zniszczenia Ziemi, to, według słów reżysera, "tak naprawdę nie film o końcu świata, lecz o stanie umysłu".
Nagrodę dla najlepszego aktora przyznano Francuzowi Jeanowi Dujardinowi, który wystąpił w czarno-białym, niemym filmie "The Artist" (Francja), w reżyserii Michela Hazanaviciusa. Dujardin wcielił się tam w postać pracującego w Hollywood aktora z lat dwudziestych.
Za najlepszą reżyserię uhonorowano Duńczyka Nicolasa Windinga Refna, który zaprezentował w Cannes film produkcji amerykańskiej, "Drive" - historię hollywoodzkiego kaskadera, specjalisty od samochodowych pościgów, z Ryanem Goslingiem w roli głównej.
Grand Prix tegorocznego festiwalu powędrowało w ręce twórców dwóch filmów: Turka Nuri Bilge Ceylana, za "Once upon in Anatolia", oraz braci Jeana-Pierre'a i Luca Dardenne z Belgii - za obraz "The Kid with the Bike".
Nagroda Jury przyznana została z kolei za film "Polisse" francuskiej reżyserki Maiwenn, która wystąpiła w nim również jako aktorka.
Najlepszy scenariusz, w ocenie canneńskiego jury, miał obraz izraelski pt. "Footnote" ("Hearat Shulaim"), czyli wyreżyserowana przez Josepha Cedara, na podstawie własnego scenariusza, opowieść o rywalizacji ojca i syna, dwóch ekscentrycznych profesorów izraelskiego uniwersytetu.
Nagrodę Camera d'Or (Złotą Kamerę), za najlepszy pierwszy film fabularny, przyznano za "Las Acacias" w reżyserii Pablo Giorgellego z Argentiny.
Włoski reżyser Paolo Sorrentino zdobył natomiast Nagrodę Jury Ekumenicznego. Doceniono go za film "This Must Be the Place" (produkcja włosko-francusko-irlandzka), w którym Sean Penn wciela się w postać starzejącego się byłego gwiazdora rocka, poszukującego po latach - z powodów rodzinnych - byłego esesmana z Auschwitz.
64. Festiwal Filmowy w Cannes trwał od 11 maja. O Złotą Palmę walczyło 20 tytułów. W jury konkursu głównego, pod przewodnictwem Roberta De Niro, zasiadali m.in. aktorzy Uma Thurman i Jude Law.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.