Wiceszef MSZ Andrzej Szejna przekazał w piątek wezwanemu do MSZ ambasadorowi Izraela Jakowowi Liwne notę protestacyjną, w której Polska domaga się transparentnego śledztwa ws. śmierci wolontariuszy w Strefie Gazy oraz udziału polskiej prokuratury w procedurze karnej. Dodał, że Liwne przeprosił.
Siedmioro wolontariuszy organizacji humanitarnej World Central Kitchen, w tym Polak, zginęło w Strefie Gazy; organizacja podała, że zostali oni ostrzelani przez izraelską armię podczas dostarczania pomocy żywnościowej, która przybyła do Strefy Gazy kilka godzin wcześniej z Cypru. Wśród ofiar byli też obywatele Australii, Wielkiej Brytanii oraz z obywatelstwem amerykańsko-kanadyjskim.
Liwne, który został wezwany do polskiego MSZ, w piątek rozmawiał z wiceministrem Szejną. Na konferencji prasowej Szejna przekazał, że spotkanie z izraelskim dyplomatą miało "charakter bardzo stanowczy" ze strony polskiej. "Przekazałem panu ambasadorowi w imieniu MSZ i polskiej dyplomacji notę protestacyjną" - poinformował.
Podkreślił jednocześnie, że ambasador na wstępie spotkania przeprosił "za to zdarzenie niemające precedensu w historii cywilizowanego świata, czyli zbombardowanie konwoju humanitarnego zmierzającego z pomocą humanitarną do Strefy Gazy objętej głodem". "Ambasador na początku rozmowy wyraził ubolewanie i użył słowa przepraszam" - powiedział Szejna. Jego zdaniem przeprosiny nie były w żaden sposób wymuszone.
Rzecznik MSZ Paweł Wroński doprecyzował, że Szejna na początku rozmowy zauważył, że w dyskursie brakuje słowa przepraszam i „ambasador w tym momencie zareagował”.
Szejna podkreślił, że nota protestacyjna i cała rozmowa przebiegała w atmosferze "nie tyle żądań, ale jasnych oczekiwań ze strony Polski". "Po pierwsze oczekujemy transparentnego śledztwa, w którym strona polska oraz inne państwa, które straciły swoich obywateli w tym ataku, który - ja określam jako prawnik - morderstwem, strona polska żąda nie tylko wglądu, ale dostępu do wszystkich informacji, aby wyjaśnienie sprawy było satysfakcjonujące" - powiedział wiceszef MSZ.
Po drugie - jak dodał - "chcemy, żeby w wyjaśnieniu i całej procedurze karnej oraz dyscyplinarnej wobec żołnierzy, którzy są odpowiedzialni za to - nazwijmy konkretnie jeszcze raz: morderstwo - była dopuszczona i brała udział Prokuratura Okręgowa w Przemyślu (skąd pochodził Polak- PAP), ponieważ mamy tu do czynienia z art. 148 Kk, czyli zabójstwo z użyciem materiałów wybuchowych" - przekazał wiceminister.
"Chcemy również, i tego zażądaliśmy, odszkodowania dla ofiar, w tym oczywiście przede wszystkim dla polskiego obywatela, dla jego rodziny, ale pod tym warunkiem, że rodzina będzie tego chciała. I mamy nadzieję, że będziemy mogli skutecznie w tym pomóc" - zaznaczył Szejna
Zdaniem wiceszefa MSZ, kolejna sprawa, bardzo istotna, to zapewnienie - i tego "zażądaliśmy od pana ambasadora - aby była respektowana rezolucja Rady Bezpieczeństwa ONZ z 25 marca, która przede wszystkim wzywa do zawieszenia broni w Strefie Gazy, a po drugie do nieblokowania, nieutrudniania konwojów humanitarnych do Strefy Gazy". "A tym bardziej do niestrzelania do tych konwojów, co się zdarzyło niestety 1 kwietnia" - podkreślił, odnosząc się do śmierci siedmiorga wolontariuszy.
Poinformował, że - według zapewnień ambasadora - zostanie wszczęta procedura karna wobec winnych ostrzelania konwoju humanitarnego, co pociągnie za sobą procedurę odszkodowawczą dla rodzin ofiar.
"Chcę z całą mocą podkreślić, że dotychczasowe badania, dotychczasowe informacje są niesatysfakcjonujące, ale odebrałem to spotkanie i stanowisko ambasadora Izraela jako zmianę tonu. Przede wszystkim, jak już powiedziałem, (ambasador) przeprosił" - dodał Szejna. Wiceszef MSZ przypomniał też, że przeprosiny w tej sprawie wystosował prezydent Izraela.
Szejna podkreślił, że "polska dyplomacja nie chce być efektowna, tylko efektywna". "Dlatego również będziemy kontynuować nasze wsparcie humanitarne dla Strefy Gazy, które dotychczas wynosiło ok. 20 milionów złotych. Będziemy organizować koalicję wsparcia humanitarnego i będziemy na forum międzynarodowym dążyć do zawieszenia broni" - mówił Szejna, dodając też, że Polska będzie opowiadać się za współistnieniem Izraela i Palestyny na zasadach pokojowych.
Szejna - odpowiadając na pytania dziennikarzy - powiedział, że ambasador Izraela nie zostanie wydalony z Polski.
Dodał, że ambasador Liwne poprosił o pomoc w skontaktowaniu się z rodziną tragicznie zmarłego Polaka. "Ambasador stwierdził, że procedura karna zostanie wszczęta przed Sądem Najwyższym, a to pociąga za sobą procedurę odszkodowawczą, bo winny, skazany nie tylko musi odbyć karę pozbawienia wolności, ale również zadośćuczynić ofiarom lub ich rodzinom" - mówił Szejna.
"Wydaje mi się, że jest nadzieja na refleksję, ale po czynach poznajemy, nie po słowach” – dodał wiceminister. Podkreślił, że nigdy więcej w żadnym miejscu na świecie nie może dojść do bombardowania konwojów humanitarnych.
Rzecznik MSZ poinformował, że w nocy w Tel-Awiwie odbyło się spotkanie, w którym uczestniczył przedstawiciel Polski, ale także przedstawiciele państw, z których pochodziły pozostałe ofiary. Przekazał, że "na tym spotkaniu przedstawiono wstępne wyniki dochodzenia sił obrony izraelskiej". Według Wrońskiego, na spotkaniu przedstawiono przebieg wydarzeń i wskazano, jakie popełniono błędy. Wroński podał, że nadzór nad śledztwem prowadził szef firmy Rafael gen. Yoav Har-Even. Rafael to izraelski producent systemów uzbrojenia.
Wroński poinformował, że podczas spotkania "wskazano trzy błędy: nie przekazano w należyty sposób informacji o przebiegu trasy konwoju na niższy szczebel, źle zakwalifikowano pojazdy, a także błędnie rozpoznano osobę, która miała być jako osoba z bronią wewnątrz pojazdu".
"Trzeci punkt, który rozpatrywaliśmy z ministrem budzi grozę: po pierwszym strzale, kiedy okazało się, że z konwoju, z innych samochodów wybiegają ludzie nieuzbrojeni, odpalone zostały dwie kolejne rakiety" - poinformował rzecznik MSZ. Dodał, że "takie fakty przedstawiono, a strona izraelska przyznała się do popełnienia błędów".
"Część tych błędów wydaje się dla nas nadal niezrozumiała. Nie wiemy, jak można było popełnić aż taki błąd i czy to był błąd, czy to nie jest przestępstwo. Ostrzegam więc, że ja przedstawiam stanowisko strony izraelskiej, przedstawione wczoraj w nocy podczas briefingu, te informacje mają być upowszechnione dzisiaj w Izraelu" - mówił Wroński.
Wcześniej w oświadczeniu rzecznik MSZ poinformował, że "Izrael tę kwestię rozpatruje na zasadzie śledztwa dotyczącego użycia broni i dotyczącego działania zasad jednostek wojskowych". "W naszej nocie domagamy się, aby sprawą zajęły się też sądy cywilne" - podkreślił Wroński.
Według Szejny "przeprowadzono wstępne śledztwo, z którego wynika, że był to nie tylko błąd i nieprzestrzeganie procedur wewnętrznych ze strony izraelskiej, czyli żołnierzy izraelskich i sił zbrojnych, przy akcji, która może być rozpoznawana jako zabójstwo, a nie działanie zbrojne". Jak relacjonował, ambasador Liwne "stwierdził, że dopuszczalne jest i strona izraelska będzie prowadziła postępowanie karne wobec winnych, ale, jak mówił ambasador, do tego kompetentny jest Sąd Najwyższy Izraela".
Według wiceministra, "część żądań postawionych w nocie protestacyjnej zaczęła być realizowana".
Liwne został wezwany do MSZ na godz. 10; rano przed głównym wejściem do resortu na przyjazd izraelskiego dyplomaty czekało duże grono dziennikarzy. Przed MSZ zebrała się też grupa około 30 osób - przedstawicieli organizacji propalestyńskich. Oskarżali oni Izrael o dokonywanie ludobójstwa w Strefie Gazy, domagali się wydalenia Liwnego z Polski oraz zerwania stosunków dyplomatycznych z Izraelem.
W Strefie Gazy panuje kryzys humanitarny, który jest efektem walk między Izraelem a palestyńską organizacją terrorystyczną Hamas. Wojnę rozpoczął atak Hamasu na Izrael 7 października 2023 roku; na skutek napaści zginęło około 1200 osób, w większości cywilów, a około 240 zostało uprowadzonych. W odpowiedzi Izrael rozpoczął naloty na Strefę Gazy, a pod koniec października - kampanię lądową obliczoną na zniszczenie Hamasu. Jak informuje ministerstwo zdrowia Strefy Gazy, w konflikcie zginęło ponad 32,7 tys. Palestyńczyków, a blisko 80 tys. zostało rannych.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.