Dyskusja wokół dyskusji na temat ludobójstwa w Rwandzie jest coraz głośniejsza. I coraz bardziej jestem przekonana, że nie doprowadzi do niczego, poza wzajemnymi urazami.
Na początku była książka Wojciecha Tochmana „Dzisiaj narysujemy śmierć”. Potem wywiad z jej autorem. Człowiekiem, który wszedł w bliski kontakt z traumą.
Jestem bezradny. Nie odmawiam nikomu prawa do strachu. Chcę, żeby czytelnik skonfrontował się z pytaniami: czy sam kiedyś był w podobnej sytuacji? – czytam we fragmencie wywiadu. Ostateczne pytania wydają mi się trochę inne. To pytanie o człowieka skonfrontowanego ze złem przekraczającym ludzką skalę. Pytanie o to, co ja bym zrobił, a zatem kim jestem. Pytanie o świat, w którym żyję i w którym dzieją się rzeczy niewyobrażalne. Jak żyć w takim świecie? Jak temu zapobiec? Kto może zapobiec, kto mógł mieć szansę?
Wywiad z Tochmanem aż krzyczy i wydaje mi się, że jest w nim jedna wielka „natrętna fantazja”. Fantazja by Kościół jako całość okazał się heroiczny. Okazali się tacy niektórzy – czemu nie wszyscy? Czemu to się stało? Czemu nic nie zrobiono? Nie wymagam heroizmu – mówi Tochman – ale jednocześnie chciałby widzieć oznaki poczucia winy za jego brak. A jeśli nie, to przynajmniej jasne dowody osobistego zmagania z wydarzeniem…
Czy jest tylko moim wyobrażeniem, że Tochman chciał, by uporządkowano jego świat? By zło zostało nazwane, określone i napiętnowane? Problem w tym, że domagał się tego od ludzi, którzy nie byli w stanie mu pomóc.
Trauma jest zaraźliwa. Kontakt z nią bez chwili oddechu, dystansu, potrafi wyczerpać. W rozmowach z ofiarami gwałtów Tochman osiągnął szczyty człowieczeństwa i profesjonalizmu. Być może na więcej nie starczyło mu siły.
Pozostaje sprawa listu samego zainteresowanego i dyskusji w Tygodniku. Może warto podkreślić: nikt nie oskarża pallotynów o udział w ludobójstwie. Zarzuca im się bierność wobec wydarzeń, w których opór wymagałby skrajnego heroizmu. Dodajmy: zarzut stawia się dlatego, że chodzi o księży. Wobec zwykłego człowieka Tochman nie ma takich oczekiwań… Mówienie o współwinie w tej sytuacji jest absurdalne. To jak mówić o współwinie mieszkańców Warszawy w likwidacji getta. To jak mówić o współwinie więźniów Auschwitz za śmierć ich towarzyszy. Bo byli "bierni"...
Zdanie: nie zrobiliśmy wystarczająco dużo bo żyjemy jest moralne wyłącznie w pierwszej osobie. Wypowiedziane w stosunku do innych jest niegodziwością. Zaznaczam: należy odróżnić zło takich słów od winy człowieka, który je wypowiada.
Z pewnością jednak ksiądz, któremu stawia się takie zarzuty, powinien mieć prawo głosu. Bez względu na formę, w jakiej to wyraża i nawet, jeśli ta forma w oczach części ludzi uczyni go niewiarygodnym.
Dyskusja w Tygodniku Powszechnym moim zdaniem nie ma na celu rozstrzygnięcia o konkretnej winie. Być może najlepszym jej podsumowaniem będzie sama końcówka rozmowy z Tochmanem. „To coś jednak w tym Kościele nie działa...” – mówi Tochman. „To Pan nie wiedział? Taki sławny reporter!”– podsumowuje ks. Boniecki. Chodzi zatem najprawdopodobniej o rozliczenie postawy Kościoła w Rwandzie.
Z pewnością taka ocena jest potrzebna. „Kiedy jeszcze pracowałem w Prokurze w Brukseli – zauważa w liście ks. Jacenty – proponowałem, abyśmy dokonali analizy tego okresu (chodzi o czas obecności pallotynów w Rwandzie miedzy 1973-1994), tak jak to uczynili jezuici. Było to ich podsumowanie krytyczne w stylu: zbytnio otaczaliśmy się ludźmi ze środowiska prezydenta Habyarimany, itp. Myśmy nie potrafili dokonać takiej analizy. Szkoda, bo przecież wielu pallotynów narażało swoje życie, aby ocalić czy pomóc potrzebującym w tym tragicznym czasie.” – to wyimek z listu ks. Stanisława Stawickiego SAC. Listu, który w Tygodniku opublikowany nie został.
Zatem: jest taka potrzeba. Jednak to, co możemy obserwować w TP budzi moje mocne wątpliwości, skoro miesza się hipotetyczne ukrywanie zbrodniarzy i oczekiwanie, by papież osobiście poleciał do Rwandy i powstrzymał konflikt lub dał się zabić. I z pewnością nie jest to praca, którą można dobrze wykonać w świetle obiektywów.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Kraje V4, gdy występowały wspólnie, zawsze odnosiły sukces w UE.
Zdaniem gazety władca Kremla obawia się także zamachu stanu.
To kontynuacja procesu pokojowego po samorozwiązaniu Partii Pracujących Kurdystanu
Liczba rannych wzrosła do 29, (jest wśród nich) sześcioro dzieci.
Zaatakowano regiony chersoński, doniecki i dniepropietrowski.