Jarosław Kaczyński w swoim liście przekroczył wszystkie granice hipokryzji w polityce - powiedział PAP w niedzielę minister rolnictwa i rozwoju wsi Marek Sawicki, odnosząc się do listu, jaki lider PiS skierował do premiera Donalda Tuska.
W liście do szefa rządu zamieszczonym na blogu portalu Salon 24 szef Prawa i Sprawiedliwości napisał m.in., że "sytuacja w polskim rolnictwie staje się tragiczna". Kaczyński zaapelował o pilne działania w obszarze rolnictwa "o podstawowym znaczeniu dla codziennego życia obywateli".
"Ten (Kaczyński - PAP), który zgodził się na stopniową rezygnację z polityki rolnej, z dopłat dla rolników, na rzecz uzbrojenia i wspólnej europejskiej armii, dzisiaj zarzuca mi, że w konkluzji węgierskiej po raz pierwszy wymusiłem na Francuzach i Niemcach rezygnację z dotychczasowych historycznych tytułów do płatności, na rzecz wypracowania nowych kryteriów i wyrównywania dofinansowania rolników w całej Europie. Ten, który wokół ze wszystkich czynił wrogów, dzisiaj zarzuca mi, że ja w ramach prezydencji wykonuję swoje obowiązki także w Brukseli, a nie podejmuję kłótni z jego zausznikami" - powiedział PAP Sawicki.
Minister rolnictwa podkreślił, że to za rządów Kaczyńskiego Rosja wprowadziła embargo, na ponad dwa lata, na wszystkie towary spożywcze. Sawicki zapewnił, że obecne embargo na warzywa, o którym wspomina Kaczyński w liście do premiera, niedługo zostanie zniesione.
W liście do premiera Jarosław Kaczyński napisał m.in., że "minister Sawicki zajęty jest podróżowaniem po Europie i na kolejne targi żywnościowe, nie podejmuje decyzji bieżących i jest wyraźnie lekceważony przez stronę rosyjską oraz urzędników Unii Europejskiej". "Drożyzna i wysokie ceny żywności dotykają każdego obywatela, zamknięcie granicy rosyjskiej na polskie warzywa w samym szczycie produkcyjnym oznacza straty dla rolników zaangażowanych w tym kierunku produkcji rolniczej. Zagrożone jest wręcz bezpieczeństwo żywnościowe Polaków" - uważa Kaczyński.
"A co gorsze, minister Sawicki poparł niedawno konkluzję prezydencji węgierskiej w sprawie przyszłości Wspólnej Polityki Rolnej, co oznacza nierówne dopłaty bezpośrednie dla polskich rolników po 2013 r., a zatem możliwości konkurowania polskiego rolnika z rolnikami z innych krajów UE jeszcze się pogorszą. Pragnę Pana publicznie zapytać, czy ta skandaliczna decyzja została podjęta za Pana wiedzą, czy jest wyrazem niekompetencji ministra rolnictwa?" - pyta prezes PiS szefa rządu.
Sawicki, po raz kolejny, także podczas piątkowej debaty w Sejmie nt. sytuacji w rolnictwie, wyjaśniał, że podpisał ten dokument, ponieważ znalazły się w nim po raz pierwszy stwierdzenia o "stopniowym odchodzeniu" od historycznych kryteriów podziału unijnych pieniędzy. Podkreślił, że wcześniej w żadnych dokumentach "stare" państwa unijne nie dopuszczały do takich zapisów. Dodał, że "Europy nie stać na kolejne okresy przejściowe (stopniowe wyrównywanie dopłat - PAP), a system płatności unijnych jest nie tylko systemem dyskryminującym, ale przede wszystkim zakłóca konkurencyjność na jednolitym rynku".
Jak zauważył, do zasady jednolitych dopłat w rolnictwie trzeba przekonać jeszcze 26 państw. Zaznaczył, że deklaracja węgierska, jak i inne dokumenty dotyczące reformy WPR po 2014 roku są częścią dyskusji, a nie zakończeniem. Zdaniem Sawickiego, trzeba oderwać się od narodowych egoizmów, określić inne zasady podziału unijnych pieniędzy na podstawie nowych i prostych kryteriów.
Minister poinformował, że od przystąpienia do Unii polscy rolnicy w ramach płatności bezpośrednich otrzymali 64 mld zł. Dopłaty obecnie stanowią ok. 70 proc. dochodów rolników. W 2004 r. udział dopłat wynosił 13,5 proc.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.