Lubię te spacery. Zwłaszcza gdy jest ciemno. Pytają czemu tak często odwiedzam cmentarz. Odpowiadam niby żartem, ale całkiem serio. Przyzwyczajam się.
Zazwyczaj na twarzy rozmówcy widzę przerażenie. Jak to? Nie marzy się księdzu długie życie? Kochani, długie życie i pogodna starość jest tylko w reklamach. A ksiądz, idąc śladem innych, Panu Bogu warunków nie stawia. Jeśli jeszcze na coś się przydam, zostanę. Jeśli chce mnie u siebie, jestem gotowy.
Wczoraj (środa) odkryłem inny wymiar tych spacerów. Przechodząc wzdłuż cmentarza zazwyczaj, jeśli nikogo nie ma, powtarzam krótką modlitwę. Wieczny odpoczynek… Tak, jak odmawia się różaniec czy koronkę do Miłosierdzia Bożego. Z tą praktyką związany jest odpust. Dziś, znów niby żartem, niby serio, pomyślałem, że skoro po każdej takiej wędrówce, na mocy uzyskanego odpustu, jedna dusza pójdzie do nieba, to czekający w czyśćcu parafianie muszą radować się na widok proboszcza. Przecież kolejny pójdzie do nieba.
A jeśli nie radują się kolejnym wyzwolonym?
Tu mój osobisty traktat o czyśćcu. Jakoś nie przekonują mnie te rozpalone piece, wycie z bólu, tygle oczyszczające złoto. Bliższa mi jest wizja miejsca, gdzie człowiek doskonali się w miłości. Dostaje szansę budowania relacji bez egoizmu, próżności, opartych na bezinteresowności. Jedną z jej oznak jest – jak u Świętego Pawła – radość. Także radość na widok brata czy siostry, podążających na spotkanie z Trójcą Świętą. A jeśli jeszcze się nie radujesz, znaczy twoja miłość nie jest doskonała. Jeszcze musisz poczekać…
W tym momencie osobisty traktat o czyśćcu tchnął pelagianizmem. Bo jakby nie było wyszło na to, że przejście z czyśćca do nieba jest moją zasługą. Dojrzałem. Dorosłem. Osiągnąłem doskonałość. Z przymrużeniem oka (kolejnym): zobacz, Panie Boże, ile zrobiłem…
Tymczasem w jednym z mediów społecznościowych opublikowano w ubiegłym tygodniu wyniki ankiety, jaką przeprowadził wśród studentów profesor pewnego amerykańskiego wydziału teologicznego (było nawet jego nazwisko, ale nie zapisałem, a z pamięcią coraz gorzej). Kazał słuchaczom wyobrazić sobie pierwsze spotkanie z Bogiem po śmierci. Mają odpowiedzieć na pytanie: dlaczego mam wpuścić cię do nieba. Żadna z udzielonych odpowiedzi nie była poprawna. Wszyscy pisali o tym, co zrobili dla Pana Boga. Nikt nie napisał co Pan Bóg zrobił, by człowiek osiągnął szczęście wieczne. Czyli pelagianizm, chcący czy niechcący podsycany przez wielu pobożnych kaznodziejów, ma się dobrze. Nawet wśród studentów teologii. Przekładając się nie tylko na lęk przed spotkaniem z Bogiem; także na rezygnację z Komunii świętej, chociaż po dobrym rachunku sumienia może okazać się, że nic nie stoi na przeszkodzie.
Oprócz modlitwy za zmarłych i możliwości ofiarowania im odpustu wieczorne (teraz już nocne) spacery po cmentarzu mają jeszcze jedną zaletę. Twórca szkoły zdrowia psychicznego i teorii dezintegracji pozytywnej, profesor Kazimierz Dąbrowski, pisał o ostatnim etapie życia człowieka, zaczynającym się gdzieś w okolicy sześćdziesiątki. Zdaniem uczonego dojrzałość człowieka poznaje się po tym, że w pewnym momencie zaczyna świadomie przygotowywać się do śmierci. Jeśli na tym etapie pojawiają się jakieś lęki, nie są to lęki o siebie, ale o najbliższych. Czyli, mówiąc językiem teologii, taki czyściec za życia.
Zatem warto praktykować, przynajmniej od czasu do czasu, wieczorne spacery po cmentarzu.
Pozostając przy odpustach (przy okazji Jubileuszu temat często będzie wracał). 21 listopada, w Rossano-Cariati, Kardynał Angelo De Donatis mówił do prezbiterów tamtejszej archidiecezji o znaczeniu odpustów, w tym Jubileuszowego. Całość, jeśli siły i czas pozwolą, będziemy starali się udostępnić. Dziś, w kontekście wieczornych spacerów po cmentarzu, fragment wygłoszonego referatu. Podsumowując Penitencjarz Większy zauważył:
„Dar odpustu ukazuje nam Boga, będącego naprawdę nieskończoną miłością. ‘Bóg tak umiłował świat, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne’ (J 3,16). Miłosierdzie Boże w sposób szczególny objawiło się w krzyżu Chrystusa: Jezus ukrzyżowany jest wielkim ‘odpustem’, jaki Ojciec ofiarował ludzkości przez odpuszczenie grzechów i możliwość synowskiego życia w Duchu Świętym (por. Jan Paweł II, Audiencja Generalna, 29.09.1999). Na służbę miłosierdzia założył Kościół i powierzył mu zadanie odpuszczania grzechów (por J 20,23; Mt 16,19 i 18,18), ucząc go bardziej cieszyć się z jednego nawracającego się grzesznika niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych (por. Mt 18,12-13; Łk 15,7). Odpusty są narzędziem, jakim Kościół dysponuje, aby w sposób pełny i kompletny ukazać czułość Boga względem każdego z nas”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
To Dykasteria ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego.
Na terenach objętych konfliktami respektowane być powinno prawo humanitarne.
Organizatorzy zapowiadają, że będzie barwny, taneczny i pełen radości. Koniecznie posłuchaj!