Dziś mija pięć lat. Plac Świętego Piotra zionący pustką. Ale i – a może przede wszystkim – wypełniony nadzieją.
Kościoły stacyjne i ekstremalne drogi krzyżowe. Coraz więcej "świeckich świąt" i huczne jarmarki. Jak przeżywamy Wielki Post?
Od kilku dni media obfitują w treści, nawiązujące do przypadającej dziś rocznicy wyboru Franciszka. Zatem kilka refleksji na marginesie.
Zasnęliśmy głębokim snem przekonani, że mamy receptę na wszystkie bolączki świata, że może być tylko lepiej...
Co zrobić, by odejść od parafii, rozumianej jako instytucja świadcząca usługi religijne i dojść do wspólnoty – jak często podkreśla Franciszek – uczniów i misjonarzy.
Milczą święte Księgi o bliskich i towarzyszących człowiekowi na co dzień stworzeniach. Co nie znaczy, że nie ma ich w kościelnej przestrzeni.
Zaszyci w domach, siedzimy jak gęsi na polach, równie jak one zdezorientowani. Nie tylko ni to jesienną, ni to przedwiosenną aurą.
Tym razem nie o trudne, niezrozumiałe przez większość współczesnych słowa chodzi.
O konieczności posługiwania się językiem zrozumiałym (filozof powie: intersubiektywnie komunikatywnym).
Każdy dzień to spotkanie z nowymi ludźmi, kolejnymi problemami, przede wszystkim z twarzami. One mówią najwięcej. Choć i do redakcyjnych tematów wieczorem, po powrocie z kolędy, trzeba wrócić.